6 lat przyszło czekać fanom Jacka Starra na nowy album sygnowany pod nazwą Burning Starr. Wydany w 2011 r "Land of Dead" odniósł spory sukces i pokazał, że true heavy metal ma się dobrze, nawet jeśli Manowar nie tworzy nowej muzyki. Fani Virgin Steele, czy Manowar odnajdą się w tym co gra Jack Starr ze swoim zespołem. "Land of Dead" jest perfekcyjny i ciężko jest powtórzyć taki sukces, to też z ciekawością wypatrywałem "Stand Your Ground". Ucieszył mnie fakt, że w zespole dalej jest genialny wokalista Todd, czy perkusista Rhino, który grywał z Manowar. Skład został ten sam, podobnie jak styl. Jednak mimo wszystko nowy krążek jest i tak nieco słabszy od genialnego poprzednika. Mam wrażenie, że jest mniej przebojów i za mało dynamiki w "Stand Your Ground", co wcale nie oznacza, że jest to słaby album. Nowe wydawnictwo Burning Starr jest bardzo heavy metalowe, epickie i bardzo mocne w swojej kategorii. Zresztą już otwierający "Secret We Hide" pokazuje, że wciąż mamy wysoki poziom muzyki. Zespół jest w formie i to słychać od pierwszych dźwięków. Kawałek jest ostry, dynamiczny i niezwykle przebojowy i na taki Burning Starr czekałem. Dalej mamy równie energiczny i bardzo melodyjny "The enemy", który ucieszy fanów poprzedniego krążka, a także maniaków Manowar. Mocne otwarcie albumu, a to dopiero początek. Uwagę bez wątpienia skupia wokół siebie 10 minutowy kolos "Stand Your Ground". Utwór nie nudzi, a wręcz od samego początku robi furorę. Mocny riff, melodyjne partie gitarowe i dużo ciekawych motywów sprawia, że to prawdziwa perełka. Nieco słabszy wydaje się "Hero", który momentami brzmi nieco neoklasycznie. "Destiny" jest marszowy, nieco hard rockowy, ale też nie wzbudza już takich emocji jak pierwsze kawałki. Wciąż jest solidnie, ale to już nie ten sam wysoki poziom co przy pierwszych 3 kawałkach. Nieco mroczniejszy i bardziej stonowany "Sky is Falling" to kawał solidnego heavy metalu. Rytmiczny "Escape from the night" to kolejny przebój na płycie, choć mógłby być nieco ciekawszy w swoich aranżacjach."We are one" to kompozycja dłuższa i bardziej rozbudowana w swojej konstrukcji. Bez wątpienia jest to kolejna perełka na płycie. Jednym z ciekawszych utworów na płycie jest ostrzejszy "False gods", który pokazuje że zespół potrafi nieco urozmaicić swój krążek. Całość zamyka marszowy "To the Ends", który idealnie podsumowuje całość i styl Burning Starr. Mocne uderzenie na koniec płyty. Nie udało się nagrać album równie genialny jak "Land of dead", ale to wciąż heavy metal wysokich lotów. Warto się zapoznać z tym albumem.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz