Czekałem na debiutancki album brytyjskiej formacji Forlorn Hope. Pierwszy singiel i zapowiedzi zwiastowały ciekawy krążek. Ta młoda formacja działa od 2017r i obrała sobie za cel grania heavy metal, który czerpie garściami z brytyjskiej sceny metalowej, tak więc nie brakuje nawiązań do Saxon, czy Iron Maiden. Do tego dochodzi tematyka wojenna, przez co band zbliża się do twórczości Sabaton czy Civil War. Trzeba przyznać, że Forlorn Hope błyszczy i zachwyca swoją oryginalnością. Oni mają w sobie to coś, co przyciąga słuchacza, a ich debiutancki krążek "Over the hiils" to miła wycieczka do lat 80 i klasyków brytyjskiego heavy metalu.
Co wyróżnia ten band to na pewno wyrazisty i charyzmatyczny Chris Simpson, który nadaje kompozycjom odpowiedniego klimatu wojennego. Brzmi to dobrze, choć brakuje mu nieco pazura i pary. Band na "Over the hills" zabiera nas do okresu wojen napoleońskich, które toczyły się w latach 1807 - 1814 na Półwyspie Iberyjskim. Ciekawa warstwa liryczna, dopasowane i wyrachowane brzmienie to tylko połowa sukcesu. To co powinno nas najbardziej interesować to zawartość. Tutaj czuje spory nie dosyt. Jest dobrze, może i nawet bardzo dobrze, ale na kolana mnie nie powaliła muzyka zawarta na debiutanckim krążku Brytyjczyków. Na płycie powinno się znaleźć więcej kawałków po kroju energicznego i przebojowego "Rifles". Utwór nie zwykle melodyjny i znakomicie osadzony w klimatach iron maiden. "Vive l'emperur" to kompozycja bardziej stonowana, nieco toporna, ale przesiąknięta epickim rozmachem. Bardzo dobrze wypada hicior w postaci "telavera" i tutaj można uchwycić styl zespołu. Partie klawiszowe może nieco skromne, ale i tak są miłym dodatkiem w muzyce Forlorn Hope. Kolejnym mocnym kawałkiem na płycie jest dynamiczny "Die Hard" i właśnie w takich stylizacjach band wypada najlepiej. Chris i Alex odnajdują się w sferze partii gitarowych i dużo dzieje się na płycie pod tym względem. Panowie potrafią grać ciekawie i z lekkością i dobrze to odzwierciedla "Masterstrike". Płytę podsumowuje podniosły i marszowy "Forlorn Hope" i to taki ukłon w stronę Running Wild czy Sabaton.
Wszystko pięknie, tylko czuje straszny nie dosyt. Brakuje mi mocniejszego grania, brakuje mi większej dawki przebojowości. Jednak mimo pewnych niedociągnięć płyta jest bardzo przemyślana i zasługuje na pewno na uwagę fanów heavy metalu w brytyjskim wydaniu.
Ocena:. 7.5/10
Badajoz, jako próbka ich muzyki jest tragicznie słabe.
OdpowiedzUsuńWszystko ok., tylko dlaczego Pan recenzent popełnia w tekście kardynalne błędy ortograficzne. Jest to nie do zniesienia. Przypominam - nie z przymiotnikami piszemy łącznie.
OdpowiedzUsuńCienizna ogólnie i w szczególe max 3/10 za próby grania. Nowy DESERT-CZEKAŁEM 4 LATA NA ICH NOWY KRĄŻEK, ROZWALA ICH NA PNIU min 7/10. Że nie wspomnę o SHADOWSTRIKE -super granie w stylu starego STRATOVARIUSA ale dużo barwniej. Podpiszę się jako STEFAN
OdpowiedzUsuń