Takie zespoły jak Hammerfall nie trzeba nikomu przedstawiać i za każdym razem kiedy wydaje nowy album to zawsze jest to wydarzenie dla metalowego światku. Na "Dominion" czekałem z niecierpliwością, bo ostatnie dwa dzieła w postaci "Revolution" i "Built to last" to jedne z ich najlepszych wydawnictw. Zapowiedzi zwiastowały dobry album i to taki dalej w ich starym stylu. 11 album zatytułowany "Dominion" to płyta, która przypadnie do gustom fanom Hmmerfall, a ci co nie przepadają za nimi raczej zdania nie zmienią.
Mamy tutaj wszystko to do czego Hammerfall nas przyzwyczaił na przestrzeni lat. Wysokiej klasy rangi Joacim Cans to trzon tej formacji. Mimo lat wciąż brzmi imponująco i nie brakuje mu energii. Na płycie słychać też kolejną porcję dobrych partii gitarowych w wykonaniu Oscara i Pontusa. Jest moc, jest duża dawka melodyjności i przebojowości. Wszystko pięknie, tylko można odnieść wrażenie że płyta jest słabsza od "Built to last".
Płyta jest dobra, nawet bardzo dobra i taka w starym dobrym stylu. Jednak odnoszę wrażenie, że jest słabsza i mniej przebojowa niż poprzednik. 50 minut przelatuje i tak naprawdę nie wiele zostaje w głowie. Jest szybkość, jest energia, ale szału niestety nie ma.
Na wstępie mamy "Never Forgive, Never forget" i to szybki, epicki kawałek, ale refren jest troszkę taki bez mocy. Stonowany, zadziorny "Dominion" to utwór na miarę "Revolution". Podobny styl jak i riff, ale sam utwór też co najwyżej bardzo dobry. Podoba mi się agresywny riff i cięższa praca gitar w "Testify". Kawałek ma potencjał, tylko szkoda że tak zmarnowano tutaj refren. No szkoda. Mamy też marszowy "Once againts the world", który nasuwa na myśl twórczość Manowar. Jest to jeden z ciekawszych utworów na płycie. Dalej mamy singiel "(We make) Sweeden Rock" i to jest chwytliwy kawałek, ale też na kolana nie powala. Rasowy power metal mamy w rozpędzonym "Scars of Generation" i tutaj gitarzyści dają popis swoich umiejętności. Tak powinien brzmieć cały album. Do gron udanych kompozycji trzeba zaliczyć bojowy "Dead by dawn" czy energiczny "Bloodline". Mmy jeszcze dynamiczny "Chain of Command", który należy zaliczyć do tych najlepszych utworów na płycie.
Każdy czekał na nowy Hammerfall. Czy warto było? Na pewno tak, bo płyta jest energiczna i taka typowa dla tej formacji. Nie ma udziwnień i jest nacisk na klasyczny heavy/power metal. Band gra swoje i to jest najlepszy atut tej płyty. W zestawieniu z poprzednim krążkiem brakuje mi wyróżniających killerów i jakieś większych przebojów. "Dominion" to na pewno nie jest płyta, która zwołuje świat w tym roku. Hammerfall stać na więcej.
Ocena: 8/10
Nic dodać,nic ująć.Mam takie same odczucia.Czekam na koncert w Progresji. ;)
OdpowiedzUsuń