25 września roku 2021 miał premierę drugi album brazylijskiej formacji Alefla. Płyta nosi tytuł "Unbreakable" i choć okładka jest miła dla oka i przyciąga uwagę, to ostatecznie mamy do czynienia z produktem średniej klasy.
Nie chodzi tutaj już nawet o to, że za sitkiem jest Fla Moorey, który nadaje płycie komercyjnego charakteru. Ma głos dość łagodny i bardziej pasujący do pop rockowych dźwięków. Jednak to nie Fla jest słabym ogniwem tej płyty, a sama konwencja i aranżacje utworów. Wszystko jest jakieś takie ospałe i zagrane jakby bez pomysłu.Na pewno otwieracz "Friends" zwiastuje solidne grania z pogranicza heavy/power metalu i hard rocka. Niby nic nowego, ale akurat ten utwór ma cechy melodyjnego grania. Niestety rzeczywistość jest bardziej bolesna, bo kryje się tutaj sporo smętnych dźwięków i jakiegoś popowego grania. "Pray your soul" czy taki "Man of dreams" nic nie wnoszą i są dość ciężko strawne. Kolejne utwory typu "First kiss" czy "time to say goodbey" też przejawiają cechy komercyjnego rockowego grania i nudzą swoją konstrukcją.Kilka ciekawych dźwięków, soczyste brzmienie to trochę za mało.
Okładka zwabiła mnie w pułapkę. Czekałem na jakieś power metalowe uderzenie, a dostałem bardziej heavy metalowo - rockowy album, który niczym nie zachwyca. Na dłuższą metę wręcz meczy i nudzi swoją formą. Szkoda, bo słychać że band wie w jaką stronę chce iść, tylko jakoś nie potrafi tego ciekawie przedstawić słuchaczowi.
Ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz