sobota, 16 września 2023

HELMS DEEP - TRACHEROUS WAYS (2023)

Na scenie amerykańskiej pojawił się właśnie Helms Deep. Wydali 5 września tego roku swój debiutancki album "Trecherous Ways", który jest skierowany do miłośników heavy/power metal z lat 80 czy 90. Gdzieś tam można znaleźć pewne elementy Malice, Liege Lord, Savage Grace, ale chyba najwięcej tutaj usłyszymy Raven. Nic dziwnego skoro w składzie zespołu mamy dwóch członków tego zespołu. O ile Raven dawno nie nagrał dobrego krążka, o tyle debiut Helms Deep może się spodobać.

Czuć autentycznie klimat lat 80. Na pewno ku temu sprzyja klimatyczna i nieco kiczowata okładka, a także nieco przybrudzone brzmienie. Słuchając zawartości, umiejętności zespołu i aranżacji to od razu można poczuć się jak w latach 80. Motorem napędowym zespołu jest Alex Sciortino, który odpowiada za partie gitarowe i wokal. Od strony partii gitarowych jest odlschoolowo i nie można narzekać na brak urozmaicenia. Pojawiają się szybkie kawałki, jak i bardziej złożone czy bardziej przebojowe. Wokal troszkę gorzej wypada. Brakuje techniki czy takiej ogłady. Brzmi to dość surowo i nieco chaotycznie.

Na płycie znajdziemy 11 utworów i na wstępie dostajemy perełkę w postaci "Fire Rain". Znakomity hołd dla brytyjskiej sceny metalowej i słychać tutaj wpływy Iron Maiden. Kawałek wpada w ucho i potrafi zauroczyć melodyjnym charakterem. Rasowy heavy metal z nutką judas priest znajdziemy w stonowanym i rytmicznym "Treacherous Ways". Imponuje również zadziorny i przebojowy "Fight or Flight", który jest znakomitym hołdem dla heavy metalu lat 80. Odgrzewany kotlet? Na pewno, ale odrobina przypraw, dobre dodatki i wyszedł smakowity kąsek. Popisy gitarowe w "Breaking the Seal" godne są wyróżnienia i pochwał. Niby nic nadzwyczajnego, a słucha się tego z wielką radością. Czasami najbardziej oczywiste rozwiązania przynoszą pożądany efekt.Dużo dobrego heavy metalu tutaj znajdziemy i kolejnym tego przykładem jest rozpędzony "The keep". Zamykający płytę "Serpents Eye" też potrafi zauroczyć energicznym riffem i dużą dawką pozytywnej energii. Klimat lat 80 jest i nie brakuje w tym sprawdzonych patentów.

Ktoś powie płyta jakich wiele. Ktoś powie że wokalista psuje zabawę, a jeszcze inni powiedzą po co komu takie wydawnictwo? Znajdą się zwolennicy Helms Deep, jak i przeciwnicy. Nie jest to może ideał, ale jest sporo szczerości i trafionych pomysłów. Całość ma klimat lat 80 i dostarcza sporo frajdy. Warto posłuchać i samemu ocenić co potrafi Helms Deep. Na pewno jest to bardziej wartościowe niż ostatnie dzieła Raven.

Ocena: 7/10




 

1 komentarz:

  1. Strasznie rozkrzyczana ta płyta... Brakuje mi więcej sunących do przodu numerów w tempie "Medusa Requiem czy "Headless Horseman", zamiast takiego bezmyślnego pędu.
    Oczywiście żadnego Liege Lord czy Savage Grace tu nie ma, a Skull Fist może być tylko jeden.

    OdpowiedzUsuń