sobota, 23 września 2023
GREAT MASTER - Montecristo (2023)
Hrabia Monte Cristo to jedna z najważniejszych postaci 19 wieku i ta powieść autorstwa Aleksandra Dumasa stała się podstawą do powstania albumu koncepcyjnego włoskiego Great Master. To już czyni owe wydawnictwo wyjątkowe ciekawe, a kiedy jeszcze wspomni się o świetnej przeszłości i znakomitych płytach to robi się niezwykle ciekawie. Jedno jest pewne. Jeśli siedzimy w power metalu i cenimy sobie wartościowe wydawnictwa to nie może pominąć "Montecristo" włoskiego Great Master.
W roku 2022 do zespołu dołączyć nowy perkusista - Denis Lovello. Potrafi dać zagrać dynamicznie i z odpowiednią techniką. Trzeba przyznać, że daje czadu. Reszta składu bez mian. Jahn i Manuel stawiają na klimatyczne i pełne emocji partie gitarowe. Dzieje się w tej sferze naprawdę sporo dobrego. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy grania w oparciu o jeden riff, ale cały wachlarz możliwości Great Master. Znów band balansuje między melodyjnym power metalem, symfonicznym, czy też nutką progresywnego metalu. Całość mocno nastawiona na bogate aranżacje, rozmach, podniosłość i epickość. Robi to wrażenie. Czy jest jakieś "ale"?
Otóż tak. Mam pewne skargi. Brakuje mi to z 2-3 killerów z mocnym riffem i troszkę bym ograniczył melancholijność i romantyczny feeling. Wszystko tak naprawdę zależy od naszych upodobań. Great Master to również wyraziste i pełne melodyjności partie klawiszowe Giorgio i wyrazisty wokal Stefano.Panowie znają swój talent i potrafią go wykorzystać.
Zawartość to prawdziwa uczta dla fanów takiego grania. Godzina przepięknych dźwięków i atrakcyjnych melodii. Na start mamy podniosły i taki nastrojowy "Back Home". Jest dobrze, choć troszkę zabrakło mi tutaj mocniejszego uderzenia. Owe uderzenie następuje w melodyjnym "The Left hand and Joke". Rasowy killer, który ma wszystko to co jest ważne w power metalu. Radosny wydźwięk, chwytliwa melodia i wciągający refren. Cudo i na długo zostaje w pamięci. Troszkę stonowany "Where the shame lives" zabiera nas w bardziej epickie rejony. Sporo dobrego wnosi rozpędzony "Your fall will come", który jest ukłonem w stronę europejskiego power metalu lat 90. "Weak Point" to z pewnością nie jest słaby punkt tej płyty, a wręcz przeciwnie. To kolejny bardzo istotny przystanek płycie. Jest rozmach i duża dawka melodyjności. Band pazur pokazuje w ostrzejszym "Final Revenge" i troszkę szkoda że więcej nie ma takich petard. Brawa należą się za klimat i motywy bliskiego wschodu w "Man from the east".
To płyta z górnej półki, ale czuje spory niedosyt. Z jednej strony piękne, soczyste brzmienie i niesamowity klimat. Piękne aranżacje, urozmaicenia i duża dawka dojrzałego power metalu w podniosłym wydaniu. Z drugiej strony zabrakło kropki nad "i". Ostatecznego dopieszczenia całości. Mimo drobnych wad to wciąż bardzo wartościowy i godny uwagi album. Great Master nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Dobrze to o nich świadczy.
Ocena: 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz