wtorek, 19 listopada 2024

STARCHASER- Into The Great Unknown (2024)


 
To nie koniec genialnych płyt w tym roku. Na horyzoncie pojawił się nowy album szwedzkiego Starchaser. Po 2 latach band powrócił z nowym dziełem zatytułowanym "Into the Great Unknown", który ukazał się 15 listopada nakładem wytwórni Frontiers Records. Płyty z tej wytwórni często stoją na wysokim poziomie, a do tego sam debiut Starchaser wymiatał. To dawały podstawy do oczekiwania czegoś wielkiego. Nie zawiodłem się! To kolejna perełka roku 2024.

Muzycznie dostajemy tutaj mieszankę melodyjnego heavy metalu, power metalu, a nawet progresywnego heavy metalu. Jest to rozegrane z pomysłem, dbałością o detale i podniosłością. Melodie są wyszukane i intrygujące. Można za każdym razem odkrywać ten materiał na nowo. Duży plus za zróżnicowanie, za przebojowość i pomysłowe aranżacje. Słychać wpływy Tad Morose, M.ill.ion, Lions Share, czy też Masterplan. Band ma swój styl i nie muszą nikogo podrabiać. Tutaj mamy muzyków z górnej półki, którzy potrafią czarować i tworzyć muzykę która jest portalem do innego świata. Partie klawiszowe to dzieło Kaya Backlunda robią robotę i dodają całości progresywności i podniosłości. Odwala kawał dobrej roboty. Gitarzysta Kenneth Johnsson grywał w Tad Morose i te powiązania są słyszalne. Utalentowany jest i stać go na wiele. Solówki czy riffy są dojrzałe, dopracowane i w sumie ciężko wytknąć jakieś słabe punkty w tej sferze. Całość spina niesamowity i klimatyczny wokal Urlicha Carlssona, który idealnie współgra z tym co gra zespół. Momentami przypomina nieco styl Jorna, czy Urbana Breeda. Mistrzowski skład i mistrzowski materiał.Do tego mocne i soczyste brzmienie, a całość zdobi piękna okładka w klimatach s-f.

46 minut znakomitej muzyki to jest to co nas czeka po odpaleniu płyty. Zaczyna się niewinnie pod intra" stella Exodus". Dalej wkracza energiczny i przebojowy "Into the Great Unknown" i nie ma się do czego przyczepić. Killer i pokaz prawdziwej mocy. Mrok, ciężki riff to atuty "Battalion of Heroes", który zachwyca na każdym polu. Progresywność imponuje w partiach klawiszowych w "Who am I" i jest to kolejny hit. Prosty refren w "One by one" przypomina mi trochę pierwszy płyty Masterplan, czy Tad Morose. Współpraca gitarzysty i klawiszowca jest kluczowa w muzyce w Starchaser i wystarczy odpalić taki "Shooting Star". Znakomity przykład jak band wymiata i ma smykałkę do tworzenia muzyki na wysokim poziomie. Sporo emocji dostarcza "The Nightmare King", a na sam koniec dostajemy kolejny hity, czyli "In a time of Steel".

Mamy tu wszystko. Hity, wyjątkowe melodie, złożone partie gitarowe, niesamowity wokal i klimatyczne partie klawiszowe. Muzyka dojrzała skierowana do prawdziwych smakoszy wyjątkowych dźwięków. Znakomita płyta znakomitego zespołu. Starchaser po raz drugi zachwyca i rozwala system. Brawo panowie!

Ocena: 9.5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz