piątek, 2 grudnia 2011

MEGADETH - Peace Sells... But Who's Buying? (1986)


MEGADETH żeby potwierdzić swoją klasę musiał nagrać drugi album przynajmniej tak świetny jak debiut. O ile debiut był naprawdę mocnym albumem, o tyle następca Peace Sells ...but who's Buying przyniósł zespołowi sławę i otworzył drzwi do wielkiej kariery. Zadziwiające jest to że zespół potrzebował tylko roku,żeby nagrać ten świetny album. Album odniósł naprawdę wielki sukces sprzedając płytę w milionach, a fala pozytywnych krytyk napływała i napływała. Jest to album już kultowy i wstyd go nie znać. No bo właśnie m.in dzięki temu albumowi zaliczany jest MEGADETH do wielkiej czwórki: wraz z Slayerem, Anthraxem i Metaliką.

No cóż no co można powiedzieć o muzyce? Że to jest muzyka pierwszej klasy i słychać od razu postęp w muzyce Megadeth. Rudy wypracował tutaj charakterystyczny styl, który nie jest już taki prosty jak na debiucie. Kompozycje są bardziej pokręcone i nie są już ani surowe ani tez takie dzikie. Tutaj zespół zrobił duży krok do przodu jeśli chodzi o technikę jak i o brzmienie!
No sam Rudy też rozwinął skrzydła, to co wyprawia na gitarze przechodzi wszelkie oczekiwania no i do tego ten wokal ,który na tym albumie brzmi tak niesamowicie ,jak dla mnie o wiele lepiej jak na debiucie.

Album otwiera znakomity Wake Up dead - który już na samym wstępie nam uświadamia że zespół poszerzył horyzonty i że nie będzie to w żadnym wypadku kalka debiutu. Już od pierwszych sekund słychać fajne solo, naprawdę imponującą prace gitar. Co mnie rzuciło na kolana to nie taka przejrzysta i prosta jak na poprzednich utworach składnie utworów. Tutaj tylko słychać wokal podczas refrenu a tak poza tym główną rolę odgrywają gitary! Oczywiście drugi utwór utrzymany jest w podobnym klimacie, czuje się tą tajemniczość , tą nie pewność co nas czeka. The Conjuring to prawdziwy killer. Wreszcie słychać Deva i można co nie co sobie ponucić. Bardzo umiejętnie przeplatają się szybkie partie z nieco wolniejszymi, a utwór nie należy do prostych i przewidywalnych. Moim numerem 1 jest i już chyba pozostanie Peace Sells! Utwór który promował ten album i do niego nakręcony pierwszym klip zespołu. Uważam że ten utwór zdobi jedne z ciekawszych motywów wygranych na gitarze basowej.Nie mogło tez zabraknąć tez killera z piekła rodem - a skoro już mowa o piekle to może ziemia Diabła Devils Island to mój drugi faworyt , genialny utwór pod każdym względem ,praca gitar, chwytliwy refren ,nie banalne solówki. Majstersztyk! Good Mourning / Black Friday -najdłuższy i zarazem najbardziej rozbudowany utwór na tej płycie. Zaczyna się spokojnie,ma się wrażenie że szykuje się ballada ,a jednak nie , to tylko rozgrzewka przez prawdziwą łupaniną. Kiedy słychać riff to wszytko się wyjaśnia, i można się delektować ciężkim brzmieniem gitar i genialnym tempem podczas zwrotek ,miód. Bad Omen- powtórka z rozrywki , spokojne wejście ,gdzie po chwili utwór przeradza się w dziką bestię. Tutaj pozwolę sobie zwrócić na bardzo ciekawą pracę basu i perki!
Taką wisienką na torcie jest zajebisty cover Willie Dixon - I Ain't Superstitious- krótki utwór który idealnie pasuje do reszty utworów. No a album zamyka My Last Words ,który też jest mocnym punktem albumu!

„Peace Sells” to klasyk,dla mnie jeden z 3 najlepszych albumów MEGADETH i jeden z najlepszych krążków z gatunku thrash metal. Niesamowita technika , takiej nawet nie uświadczyłem na płytach Metaliki był to mój pierwszy kontakt z tym zespołem i od razu mnie rzuciło na kolana, bo to nie byle jaka muzyka , nie byle jakie aranżacje, które są obstukane i wtórne,oj nie tutaj muzyka powiewa świeżością i aż się prosi o kolejne odsłuchy. No nie ma wyjścia znów trzeba wyciągnąć 10.........10/10

1 komentarz:

  1. To także jeden z moich ulubionych krążków tego bandu. klasyk! Co ciekawe najmniej podchodzi mi "Rust in Peace" a najbardziej lubię CD "Youthanasia" czym przeskrobałem sobie nie raz wśród metalowej braci :)

    OdpowiedzUsuń