poniedziałek, 19 grudnia 2011

OBSESSION - Scarred For Life (1986)


Bardzo dobrym sposobem na odkrywanie jakieś kapeli jest wzięcie pod lupę twórczość jednego ze swoich ulubionych muzyków co da w efekcie spis rzeczy, które najczęściej na pierwszy rzut oka nie wiele mówią. Tak też zrobiłem z jednym z moich ulubionych wokalistów Michaelem Vescerą i w wyniku tego wyszukiwania trafiłem na kapelę OBSESSION, która była pierwszym przystankiem Michaela na trasie wiodącej go do wielkiej, światowej kariery czyniąc go jednym z najlepszych wokalistów heavy metalowych. Tak na dobrą sprawę amerykańska kapela właściwie przysporzyła sobie taką popularność wśród słuchaczy, dzięki wokaliście, bo tak na dobrą sprawę niczego spektakularnego nie zrobili i właściwie dużo w tym wpływów JUDAS PRIEST, czy PRETTY MAIDS z „Red, Hot and Heavy”. OBSESSION, który został założony w 1982 r, który zadebiutował utworem „Shadows Of Steel” na łamach składanki „Metal Massacre” to tak naprawdę kapela, która grała jak większość zespołów z tamtego złotego okresu. Jednak rozpatrując debiutancki lp” Scarred For Life” z 1986r pod względem samych kompozycji to trzeba przyznać, że zespół od razu awansował do grupy tych bardzo dobrych kapel, pozostawiając za sobą przeciętniaków. O atrakcyjności tego krążka stanowi nie tylko młody, nieokiełznany wokal Micheala, ale też dobrze współgrający ze sobą duet gitarzystów Vitale/Maco, którzy zapewniają serię łatwo zapadających riffów, czy finezyjnych solówek. To z kolei przedkłada się na to, że materiał jest przystępny dla słuchacza. Są klimatyczne kompozycje takie jak otwierający „Intro / Scarred for Life”, który przypomina JUDAS PRIEST, czy też ACCEPT z okresu „Metal Heart”. Ale ten utwór to jest dobitny przykład, jak zespół wysoko ceni sobie przebojowość i chwytliwe melodie. Album przede wszystkim jest zdominowany przez dynamiczne, zadziorne utwory takie jak choćby „Winner take All” , rozpędzony „Bang 'em Til They Bleed” , klimatyczny, speed metalowy „My Lai 31568 / Take No Prisoners”, czy też przebojowy „ Run Into the Night” z koncertowym refrenem. Mamy też rasowe heavy metalowe kawałki i w tej roli mamy „Taking Your Chances”, czy „Losing My Mind”, który cechują się prostym riffem, stonowanym tempem i mało skomplikowanym refrenem, ale to właśnie te utwory są jakby mniej atrakcyjne. Najbardziej rozbudowaną kompozycją i zarazem najłagodniejszą jest zamykający album „Tomorrow Hides No Lies”. Oprócz zawartości i umiejętności muzyków trzeba też pochwalić klimatyczne, dobrze wyważone brzmienie, a także klimatyczną okładkę autorstwa Ioannisa. Minusem albumu jest jego powszechnie brzmiący materiał, który może nie grzeszy oryginalnością, ale jego przebojowy charakter wraz z wcześniej wspomnianymi plusami czyni ten album bardzo dobrym wydawnictwem, który powinien znać nie tylko fan wokalu Michaela Vescary. Po tym albumie zespół wydał jeszcze jeden album i potem się rozpadł. Micheal trafił do Yngwiego Malmsteena i potem przewijał się jeszcze w innych zespołach, aż do roku 2002 kiedy znów reaktywowano OBSESSION, co dało w efekcie dwa kolejne albumy i po dzień dzisiejszy zespół cieszy się statusem „aktywny”. Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz