Historia i dorobek amerykańskiego
SAVATAGE, który został założony w 1982 roku. Zespół
w dość szybko zyskał status kultowego. Dorobił się znaczącej
ilości płyt, a ich pomysł na ich własny styl, na własną
interpretację heavy metalu do dziś budzi podziw, zwłaszcza jeśli
chodzi o mnie. Przez długi czas jakoś nie mogłem się wgryźć w
ich dość specyficzny styl, który oczywiście do tradycyjnego
metalu spod znaku BLACK SABBATH czy JUDAS PRIEST wtrącał motywy
charakterystyczne dla muzyki poważnej, wtrącał motywy progresywny
i ich ten dość oryginalny wydźwięk w połączeniu z dość
mrocznym i jedynym w swoim rodzaju wokalem Jona Olivii sprawiły, że
ich muzyka zawsze była dla mnie zakazanym owocem, czymś poza
zasięgiem. Obecnie czuje się osobą nawróconą, bo w końcu
znajomy ( Kornel 13 dziękuje za podesłanie właściwego albumu
który mnie przekonał do tego zespołu) polecił album tej
formacji, który przez wielu uważany jest za jedno z ich
największych osiągnięć, przełomowy, album, który ukazuje
zespół w szczytowej formie, album który zamyka pewien
okres zespołu. Album który świetnie odzwierciedla owe
zagłębienie się zespołu w tematyce muzyki poważnej i
progresywnej. O jakim albumie mowa? „Hail Of The Mountain King”.
Płyta o niezwykłym klimacie, z niezwykła głębią. Wydawnictwo
które ukazuje to co najlepsze w tej formacji, pokazując ich
fascynację zarówno tradycyjnym heavy metal jak i muzyką
poważną, czy też progresywną. Jest to bez wątpienia dzieło
nadzwyczajne, które intryguje swoimi pokręconymi, połamanymi
melodiami, złożonymi motywami świętej pamięci Crissa Olivy który
oczywiście stawia na ciężar, nieco pokręcone motywy ocierające
się o progresywność, czy też popisy shredowe i ten aspekt jest
tutaj imponujący, oryginalny, perfekcyjny, zresztą podobne odczucia
co do wokalu Johna Olivy, który na tym albumie brzmi
magicznie. On się po prostu dobrze bawi swoim wokalem i jest szeroki
wachlarz w tym aspekcie. A to śpiewa do wolnych, klimatycznych
utworów i nie szczędzi sobie pisków utrzymanych w
wysokich rejestrach. Świetny przykład, jak można budować klimat w
oparciu o intrygujący, specyficzny wokal. Do tego dopasowane, mocne,
nieco przybrudzone brzmienie i mamy znakomity kąsek.
Co mnie powstrzymuje przed nazwaniem
tego albumu arcydzieła, to bez wątpienia dość niezbyt łatwy
odbiór muzyki SAVATAGE, ale zdaję sobie z tego sprawę, że
taki ich jest styl i że nie grają oni prostego heavy metalu i to
słychać że ambicja gra pierwsze skrzypce. To też w aspekcie
materiału czuje pewien niedosyt, jednak nie mogę też tutaj
narzekać, bo album brzmi naprawdę bardzo dobrze, czego dowodem są
kompozycje umieszczone na krążku. Otwarcie „24 hrs Ago”
jest strzałem w dziesiątkę. Stonowane, ponure tempo, ostry, dziki
i toporny riff tworzą specyficzny klimat i odzwierciedlają ten
oryginalny styl zespołu, który nie da się pomylić z innym.
Świetny motyw gitarowy, zapadający refren i niezwykłe popisy
wokalne i gitarowe. Czysta perfekcja. SAVATAGE jak mało kto potrafi
urozmaicić swoją muzykę, materiał, kompozycję i świetnie tą
cechę oddaje „Beyond The Doors Of The Dark” który
znów jest mrocznym i ciężkim kawałkiem nasuwającym
działalność METAL CHURCH. Ale
samo wejście balladowe z klimatycznym riffem jest tutaj świetnym
rozwiązaniem. Kolejny mocny punkt albumu gdzie znów jest
intrygujący refren i te charakterystyczne piski wokalisty. Niedosyt
czuję w nieco topornym „Legions”
gdzie motyw nieco mało porywający jest i właściwie zostaje na
otarcie łez, chwytliwy refren i melodyjne, rozbudowane solówki.
Zespół świetnie sobie radzi w łagodniejszych, nieco hard
rockowych klimatach co świetnie słychać w klimatycznym „Strange
Wings”. Nawiązanie do
muzyki poważnej oczywiście mamy w „Prelude To Madness”
gdzie jest oczywiście odesłanie do „In The Hall Of The Mountain
King” Edwarda Griega. Jest też użycie patentów
symfonicznych i ten 3 minutowy instrumental to jeden z ciekawszych
instrumentalnych kompozycji w dziejach heavy metalu, prawdziwy
majstersztyk. Taka rozgrzewka oczywiście tylko przed jednym z
najlepszych kawałków na płycie, czyli tytułowym „Hall
In The Mountain King” i jest
to jeden z najbardziej znaczących kawałków w historii
metalu, który świetnie oddaje styl SAVATAGE i też jest
świetnym przykładem co oznacza heavy metal. Ciężko to opisać w
słowach, jakie wrażenie na mnie zrobił ten kawałek. Sam motyw,
refren i opisy braci Olivy rzucają na kolana. Tego trzeba po prostu
posłuchać. „Price You Pay”
to jeszcze inny kaliber hita, gdzie jest lekkość, przebojowość,
gdzie znów gdzieś tam w tle dobija się hard rock, ale jest
to miłe ubarwienie owego albumu. Dobrze wypadło urozmaicenie
kawałka poprzez wokale w niskich i wysokich rejestrach, a także
nieco rockowy wydźwięk w partiach gitarowych. Kolejnym utworem,
który odzwierciedla fakt urozmaicenia oraz to że SAVATAGE to
jeden z tych najlepszych metalowych zespołów jest bez
wątpienia speed/ power metalowy „White Witch”
który prezentuje prostszy styl, mnie pokręcony, nieco
radośniejszy i jest to bardziej przystępny SAVATAGE i jest to dobry
kawałek na rozpoczęcie przygody z tym zespołem. Całość zamyka
„Devastation” który
również prezentuje łatwiejszy metal w wykonaniu SAVATAGE i
nie ma tutaj aż takie urozmaicenia, a może to i dobrze?
„Hail
Of The Mountain King” to jak dla mnie prawie perfekcyjny album,
który otworzył mi oczy na twórczość tego zespołu.
Album na pewno znaczący dla samego zespołu jak i muzyki heavy
metalowej. Świetne umiejętności muzyków, które nie
wymagają dłuższego rozpisywania, mocne, nieco brudne brzmienie,
które również odgrywa znaczącą rolę w tworzeniu
mrocznego klimatu. Do tego dochodzi równy, urozmaicony
materiał, a także ubarwienie własnego stylu przez nawiązanie do
muzyki poważnej czy też progresywnej. Ten album też dowodzi że
tak jak grał SAVATAGE to nie grał nikt, wykreowali swój
własny specyficzny styl, które świetnie pokazuje że heavy
metal też może być bardzo ambitną muzyką.
Ocena:
9/10
A może by tak Jon Oliva's Pain ?
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepszy ich krążek! Prawdziwa perła. W ogóle uwielbiam twórczość zespołu z lat 80-tych. Niestety późniejsze, bardziej teatralne albumy, nie trafiały do mnie szczególnie. „Hail Of The Mountain King” to album, który powinien poznać każdy, kto lubuje się w klasycznym heavy.
OdpowiedzUsuń