Ktoś powie, że Blaze
Bayley miał lekko bo nagrał albumy z Iron Maiden, bo był już
znany w metalowym świecie, bo jego kapela Blaze sobie dobrze radziło
i też znalazła swoje miejsce na rynku. Lecz mało kto wie, że
Blaze zawdzięcza swój sukces upartości, pracowitości i
trwania przy swoim. Wielu muzyków poddaje się w ciężkich
chwilach, ulega nałogom i popada w problemy, ale nie Blaze, który
jest prawdziwym wojownikiem. Sukces dwóch pierwszych płyt
sygnowanych nazwą Blaze mogły dawać nadzieję na łatwą
przyszłość, jednakże nie było to dane. Trzecia płyta
zatytułowana „Blood & Belief” powstawała w bólu i
cierpieniu. Jednak o dziwo wiele tych negatywnych i przykrych
czynników sprawiły że powstał jeden z mocniejszych albumów
jakie nagrał Blaze Bayley.
Nie jeden muzyk załamałby
się i poddałby się na miejscu Blaze w tamtym czasie. Problemy z
utrzymaniem się, pracowanie w fabryce by mieć za co żyć, problemy
z alkoholem, odejście z zespołu Naylora i Singera, problemy z
wydawcą i wreszcie rozstanie się z kobietą. O dziwo te wszystkie
problemy spowodowały że Blaze dał upust swoim uczuciom w muzyce.
Dostaliśmy tym razem równie mroczny, drapieżny, agresywny
materiał heavy metalowy, który stylistycznie nie odbiega od
tego co mogliśmy usłyszeć na dwóch poprzednich płytach.
Różnica polega na tym, że „Blood & Belief” jest
bardziej melodyjny, bardziej dojrzały, bardziej dopracowany od
strony aranżacyjnej. Mięsiste, soczyste, ocierające się o
nowoczesność brzmienie, ale nie to jest tutaj najważniejsze.
Przede wszystkim kompozycje jakie znalazły się na tej płycie
potwierdzają, że jest to jeden z najlepszych albumów Blaze,
który jest mieszanką thrash metalowych patentów i tych
bardziej heavy metalowych. Blazowi udało się znakomicie znaleźć
złoty środek między agresją, drapieżnością a melodyjnością.
Styl to jedno, poziom to kolejna rzecz, ale nie było by mowy o
znakomitym albumie gdyby nie znakomita forma Blaze, który
wspina się tutaj na wyżyny swoich umiejętności, przenosząc
emocje. Nie każdemu się ta sztuka udaje co słychać w takim
rozbudowanym „Blood & Belief” czy ponurym,
wręcz doom metalowym „Tearing Yourself To
Pieces”.Największymi przebojami z tej płyty jest ciężki
„Alive” oraz melodyjny „Ten Seconds”,
w którym nie brakuje echa Iron Maiden. Balladowe zwolnienia w
„Life and Death” też brzmią imponująco podobnie
jak nowoczesny wydźwięk „Hollow Head”. Ta płyta
jest pełna dobrych i godnych uwagi melodii, popisów
gitarowych duetu Slater/Wray, którzy dwoją się i troją,
żeby działo się sporo podczas kompozycji. To właśnie dzięki nim
takie kompozycje jak „Will To Win” czy „Soundtrack
Of My Life” brzmią jak rasowe przeboje o których
nie tak łatwo zapomnieć.
Prywatne życie Blaze nie
było usłane różami, ale to właśnie życiowe
doświadczenie, rozdarcie i emocje, które nim targały
sprawiły, że wylał on to wszystko w kompozycjach. Wyraził siebie,
to co czuje, ten gniew i frustracje w utworach na „Blood &
Belief”, który jest jednym z największych osiągnięć
Blaze'a. Niestety ten album okazał się ostatnim sygnowanym nazwą
Blaze. Znów dochodzi do zawirowań w życiu muzyka. Jednak
„Blood & Belief” wciąż mimo upływu czasu jest znakomitym,
rasowym heavy metalowym albumem. Ten krążek trzeba mieć w swojej
kolekcji.
Ocena: 8.5/10
P.s Recenzja przeznaczona
dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz