Nie tak dawno pod skrzydłami wytwórni płytowej Pure Steel
Records pojawił się debiutancki krążek Psychoprism. Jest to
propozycja przygotowana specjalnie do tego grona słuchaczy, którzy
cenią sobie twórczość Lordbane, Crimson glory, czy
Queensryche. Amerykański band Psychoprism stara się nas zabrać do
świata progresywnego power metalu w klasycznej odmianie. Z jednej
strony stawiają na sprawdzone rozwiązania, a z drugiej strony chcą
brzmieć świeżo i nowocześnie. Taki właśnie jest ich debiutancki
album „Creation”, który zawiera wszystko i jest niezwykle
urozmaicony. Znajdziemy tutaj rozpędzone kompozycje utrzymane w
power metalowej stylizacji z podniosłym refrenem co dowodzi
„Chronos”, ale też stonowane i bardziej
emocjonalne kawałki co potwierdza ballada „Friendly Fire”.
Muzyka zawarta na tym krążku to prawdziwa przygoda i to od
pierwszych minut, kiedy płytę otwiera klimatyczne intro w postaci
„Alpha”. Od razu można się przekonać jak ważną rolę w
zespole odgrywa gitarzysta Bill, który stawia na finezję i
niezwykłą technikę. Każdy kto lubi muzykę Yngwiego Malmsteena
czy Iron mask dostrzeże pewne podobieństwa. Shredowe popisy
stanowią główną atrakcją płyty Psychoprism. Jess Rittgers
z łatwością wkracza w wysokie rejestry i momentami przypomina
Geoffa Tate'a czy Kinga Diamonda. Bardzo dobrze to odzwierciedla
tytułowy „Creation”. Z kolei więcej energii i
agresji mamy w dynamicznym „Shockwaves”, natomiast
„The Acclaimed” jest bardziej progresywny. Słychać,
że partie klawiszowe są futurystyczne i nadają płycie
odpowiedniego klimatu. Zespół bardzo dobrze radzi sobie z
bardziej rozbudowanymi kompozycjami co tylko potwierdza pomysłowy
„Againts the grain” czy melodyjny „The
Wrecker”. Całość zamyka bardziej stonowany i rockowy
„Stained Glass”. Całość jest bardzo dobrze
wyważona, a zespół zaskoczył pomysłami i swoimi
umiejętnościami. Jeden z najciekawszych debiutów roku 2016 i
ta płytę trzeba mieć w swojej kolekcji.
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz