NWOBHM to był dobry okres dla brytyjskiego heavy metalu. Pojawiało sie wiele kapel o charakterystycznym stylu i pomysłowości. W tamtym czasie zrodził się też Trespass, który w tym roku powraca z trzecim albumem zatytułowanym "Footprints in the rock". Kapela nie miała łatwo i choć powstała w 1978r to jednak pierwszy album zatytułowany "Head" ukazał się w 1993r. Były liczne zmiany składu, ale nie zmiennie trzon kapeli tworzy gitarzysta Dave Crawte oraz wokalista i gitarzysta Mark Sutcliffe, który brzmi bliźniaczo podobnie do Ozziego Osbourne'a. Jeśli chodzi o styl kapeli to można ich zestawić z Angel Witch czy Witchfynde. Przybrudzone brzmienie, rasowe riffy i specyficzny charakter riffów sprawia, że można odnieść wrażenie, że słuchamy płyty nagranej w okresie NWOBHM, a to nie lada osiągnięcie. Fanom gatunku na pewno ta płyta przypadnie do gustu i nieco przypomni stare dobre czasu. Dużo tutaj nawiązań do lat 70 czy 80, tak więc jest sporo klasycznych rozwiązań. Otwierający "Momentum" imponuje energią i hard rockowym feelingiem. Zespół pokazuje, że 3 lata przerwy od wydania "Trespass" nie zostały zmarnowane. Elementy Iron Maiden czy Angel Witch można uchwycić w rytmicznym "Be brave" czy melodyjnym "Mighty Love". Na płycie nie brakuje pomysłowych riffów czy zagrań gitarowych i to potwierdza zadziorny "Prometheus" czy energiczny "Footprints in the rock", który idealnie oddaje charakter płyty. Tytułowy kawałek ma w sobie niezłego kopa i to może się podobać. Zespół radzi sobie nawet z dłuższymi kompozycjami i niezłym tego dowodem jest stonowany "The green man" czy "Dragons in the mist". Końcówka płyty to przede wszystkim melodyjny "Weed",który jest niezwykle przebojowy oraz spokojniejszy "Music of the waves". Jak się okazuje można w dzisiejszych czasach nagrać płytę NWOBHM, która nasuwa nam przełom lat 70 i 80, która kusi klimatem, szczerością i naturalnością. Jedna z ciekawszych płyt w styczniu to na pewno.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz