niedziela, 16 sierpnia 2020
SEASON OF DREAMS - My shelter (2020)
No i jak tu przejść obojętnie o takiej okładki? Od razu mówi mi, że czeka mnie soczysty heavy/power metal. Klimat okładki przypomina mi Blind Guardian, Crystal Viper czy Monstrum. Ciekawa kolorystyka i sam motyw przewodni. Mrok i las zawsze się sprawdza. Jednak nie jest to muzyka, która przypomina dokonania Blind Guardian czy Crystal Viper. Season of Dreams w tym roku prezentuje swój debiutancki krążek "My Shelter" i jest to płyta skierowana bardziej do fanów muzyki z pogranicza Bloodbound, Beast in Black czy nawet Sabaton.
Na wstępie troszkę faktów o Season of Dreams. To projekt muzyczny który powstał z inicjatywy Johannesa Nyberga (Zonata) i Jeana Micheala Volza ( a taste of freedom). Volz odpowiada za partie wokalne i robi to naprawdę bardzo dobrze. Momentami nawet brzmi niczym Bruce;a Dickinson. Z kolei Nyberg zadbał o ciekawe i pomysłowe melodie na debiutancki krążek. Znajdziemy coś dla fanów rasowego heavy metalu, melodyjnego power metalu czy nawet symfonicznego metalu. Każdy znajdzie coś dla siebie, a najlepsze jest to że płyta nie jest nudna i zagrana na jedno kopyto. Nie brakuje urozmaicenia, hitów czy solidnego poziomu. Wszystko jest przemyślane i poukładane.
Płytę otwiera rozbudowany i podniosły "In the rubble", w którym band nie boi się wykorzystać progresywnego metalu. Dużo się tutaj dzieje i band zaskakuje ciekawymi melodiami. Pierwszy rasowy hit to bez wątpienia "We are Soldiers" i co zapada od razu w pamięci to nieco kiczowate i melodyjne partie klawiszowe. Jeszcze więcej rasowego power metalu mamy w rozpędzonym "The land of forgotten dreams".Bardzo dobrze się tego słucha i cała otoczka i aranżacje robią tutaj robotę. "Monsters" również zaskakuje niezwykłą melodyjnością i słodkimi klawiszami. Gdzieś tam słychać echa Beast in black i to również nic złego. Tytułowy "My shelter" to prawdziwa petarda i jeden z mocniejszych utworów na płycie. Bije z tego kawałka niezła energia i finezja. "Angel Forever" to słodka i pełna romantyzmu ballada, które wnosi trochę spokoju do płyty. Dobrze też wypadają chwytliwe "Mr. Blacky" czy "United".
"My shelter" to solidny krążek, który bardzo dobrze się słucha. Problem tkwi, że materiał jest bardzo długi i nieco przeciągnięty w czasie. Pomysł na granie jest i talent też, pozostaje jeszcze troszkę dopracować styl i jakość utworów i będzie bardzo dobrze. Póki co bardzo dobry start i czekam na kolejne wydawnictwa Season of Dreams.
Ocena: 7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz