Przez kilka lat szwedzki Persuader dawkował nam informacje na temat tego, że pracują nad nowym albumem. Problem z Persuader jest taki, że kapela ostatnio ma długie przerwy między wydawnictwami i dla wielu nie raz jest to obiekt żartów. Tak długie przerwy między płytami wynikają z faktu, że kapela ostatnio ma problemy z wytwórniami, a sami często zaznaczają że wolą przykładać się do jakości muzyki, którą umieszczają na albumach. W sumie nic dziwnego, bo gwiazda tego formatu może sobie na to pozwolić. Persuader funkcjonuje od 1997 roku i już dawno umocnili swoją pozycję w power metalowym światku. Mają swój styl i choć często się mówi, że to drugi Blind Guardian, to najnowsze dzieło "Necromancy" troszkę pokazuje band z innej strony. Tak mrocznie, tak brutalnie i tak złożenie to jeszcze nie grali. 6 lat przyszło czekać fanom na nowy krążek, ale warto było.
Tym razem band przyjął pod swoje skrzydła wytwórnia Frontiers Records, która słynie z hard rockowych wydawnictw. Wytwórnia zadbała o promocję Persuader i świat obiegły dwa kawałki promujące nowe dzieło szwedów. Od razu było wiadomo, że szykuje się coś wyjątkowego. Z resztą, czy Persuader kiedyś zawiódł? Zawsze mają swój styl i swój pomysł na power metal. "When Eden Burns" miał niezwykłą przebojowość i złożone partie gitarowe. Miał swój aspekt progresywny w niektórych aspektach. Na" Evolution Purgatory" pojawiała się brutalność i agresywność rodem z death metalu. "Necromancy" łączy te dwa światy i dodatkowo wkracza w mroczny klimat. Mieszanka wybuchowa i bardzo efektowna.
Skład Persuader tworzą teraz 4 osoby i nowym nabytkiem jest Fredrik Mannberg, którego znamy w Nocturnal Rites i te nawiązania do tej kapeli też można usłyszeć. Elementy Blind Guardian też są, ale już nie w takich ilościach jak kiedyś. Jak zawsze swoim wokalem powala Jens Carlsson, który potrafi śpiewać agresywnie i bardzo brutalnie. To wciąż jeden z moich ulubionych wokalistów i mimo upływu czasu wciąż wymiata swoim stylem śpiewania. Duet gitarowy tworzony przez Emila i Fredrika wgrania w fotel i jest naprawdę brutalnie. Nie brakuje oczywiście melodyjnych riffów, wciągających solówek, ale wszystko jest złożone i nie takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać przy pierwszych odsłuchach. Płyta ukazuję swoje atuty przy kolejnych odsłuchach i zawsze można odkryć jakiś skarb. Cudo!
Brzmienie też jest bardzo ciekawe, bo jest nieco brudne, nieco takie surowe, ale oddaje brutalność tej płyty i znakomicie z nim współgra. Jednak najlepsza jest zawartość i może troszkę szkoda, że jest to tylko 44 minut nowej muzyki, ale jakość i poziom to rekompensuje.
Płytę otwiera rozpędzony i mega przebojowy "The curse ubound" , który ma podobny ładunek energiczny co "Twisted Eyes". Wejście bardzo melodyjne i takie faktycznie przesiąknięte starym dobrym Blind Guardian. Na taki power metal w wykonaniu Persuader zawsze warto czekać. Mroczny klimat i brutalność wybrzmiewa z drugiego singla tj "Scars". Znów band imponuje dynamiką i agresywnością, a do tego i melodyjności nie brakuje tutaj. Bez wątpienia ten utwór wyróżnia się pod względem bardzo przystępnej melodii. Jens błyszczy na tym krążku i jego partie przyprawiają o dreszcze. Fenomenalny wokalista. Wciągają tutaj te refreny na tej płycie i ten z "Raise the Dead" jest wzorcowy. Utwór pokazuje jak złożony jest Persuader na tym wydawnictwie. Jest brutalnie, przebojowo, a zarazem bardzo melodyjnie. A na dodatek band zadbał o ponury, taki tajemniczy klimat. Wspominałem o death metalu i elementów "Evolution Purgatory" i to właśnie dostajemy w brutalnym "Reign of Darkness". Co za moc, co za agresja i ten niszczący obiekty refren, który uwydatnia to co najlepsze w Persuader. Płyta to kopalnia killerów i kolejny na płycie to rozpędzony i brutalny "hells command". Band potrafi też zwolnić i urozmaicić swoją grę i czasami trzeba troszkę czasu żeby odkryć wszystkie atuty danej kompozycji. Elementy progresywne można wyłapać w nastrojowym "Gateways", ale najwięcej tej odmiany metalu mamy w rozbudowanym "The infernal fires". Tutaj band bawi się konwencją i własny stylem. Kawałek podsumowuje to co się dzieje na płycie. Jest i brutalność, ale też ciekawe i wciągające przejścia. Utwór wymaga uwagi słuchacza i nie wszystko jest jasne od razu, ale z każdym odsłuchem odkrywa co raz to więcej pięknych elementów jakie przemyca. Dodatkowym atutem tego finałowego kawałka jest jego podniosłość i różnego rodzaju ozdobniki.
Persuader to mistrz w swoim fachu. Długo szlifuje swój materiał i tak ciężko pracuje, aż w pełni osiągnie idealnie dopracowany materiał. Jak do tej pory band mnie nie zawiódł i tym razem dostałem płytę pełno power metalu, ale tym razem jest to mieszanka stylów wypracowanych na "Evolution Purgatory" i "When Eden Burns". Jest brutalność, jest nutka progresywności, jest też mroczny, ponury klimat, a wszystko utrzymane w stylu do jakiego Persuader nas przyzwyczaił. Persuader to maszynka do tworzenia killerów i jedyne co mi w nich przeszkadza, to że tak rzadko wydają nowe albumy ....
Ocena: 10/10
10/10 i bez komentarza, bo po co? to hicior obowiązkowy p-ó-łkownik !!:) ale przebija go i tak nowa MAJESTICA-świąteczna tu daję 11/10 a co mi tam. Do stycznia na okrągło będzie w piecyku. Stefan
OdpowiedzUsuńFizycznie nie mam czasu śledzić nowości, dlatego zerkam głównie tu i w kilka innych miejsc z nadzieją na znalezienie "perełki".
OdpowiedzUsuńI kilka, z radością przyznaję, znalazłem.
Nowy Persuader do takich nie należy. Żle jest gdy po wysłuchaniu nie mogłem się oprzeć chęci włączenia starego Iron Savior czy wczesnych Guardianów (właśnie leci w moim CD).
Za dużo tu kalki.
Z uwagi na kilka bardzo dobrych płyt czy nowych kapel, które tu znalazłem, bardzo dziękuje Ci za ten portal/blog. Salut!!!