sobota, 13 listopada 2021

HOPES OF FREEDOM - Light, fire & Iron (2021)


 Chyba nie przesadzę, jeśli napiszę, że "Light, fire & Iron" to najlepsze dzieło francuskiej formacji o nazwie Hopes of Freedom. Band uderza w tą grupę fanów, którzy gustują w muzyce pokroju Orden Ogan, Power Quest, Rhapsody czy Veonity. W skrócie każdy kto ceni podniosły, epicki klimat, atrakcyjne melodie i pomysłowy motywy gitarowe ten pokocha to co gra ten francuski band. Jedno jest pewne. To jedna z tych płyt, która nie potrzebuje recenzji, namawiania by sięgnąć po to wydawnictwo. Można brać w ciemno.

"Light, fire  & iron" to porcja dobrze skrojonego melodyjnego power metalu z nutką folk metalu.  Jest to dobrze wyważone i nie ma nachalnego wciskania folkowych dźwięków.  Pierwsze skrzypce w tym bandzie gra pan Lambert i powiem jedno. To utalentowany muzyk, który dobrze czuje melodyjny power metal. Jego głos nadaje odpowiedniego klimatu, z kolei jego współpraca z Charlesem w sferze gitarowej układa się nadzwyczaj dobrze. Cały czas się coś dzieje i jest w tym wszystkim powiew świeżości.

Oldscholowo band zaczyna bo od przebojowego "Lost Humanity". Robią wrażenie te chórki i podniosły feeling rodem z płyt Rhapsody. Power metal w klasycznym wydaniu i już wiadomo że szykuje się uczta dla fanów tego gatunku. Pasy zapięte? No to lecimy w głąb świata Hopes Of Freedom. Niszczy też melodyjny i klimatyczny "Dragon Order", który przypomina twórczość Orden Ogan, zwłaszcza jak w słucha się w partie wokalne. Kocham takie pomysłowe i chwytliwe melodie jak te w "The Heroes Line". Panowie dobrze czują power metal i to słychać. Nie ma tutaj miejsca na fuszerkę i kiepskie melodie. Ach ten Helloweenowy refren w "Freedom for all" i to jest power metal pełną gębą. Solówki to też prawdziwa uczta dla naszych zmysłów.  Killerem jest tu na pewno nieco radosny "Always on your side". Główny motyw i nieco marszowy charakter całości wgniatają w fotel. Jednak można jeszcze zaskoczyć w tym gatunku i oczarować swoją pomysłowością. Końcówka płyty to już ukłon w stronę epickiego power metalu. Mamy podniosłość i rozmach w dwóch częściach "A tale of glory". 15 minut z tytułowym "Light, fire & Iron" też szybko zlatuje. Panowie nie boją się wyzwań i ta finałowa opowieść przenosi do zupełnie innego świata. Jest tutaj wszystko, to taki Hopes of Freedom w pigułce.

Rok 2021 przyniósł sporo wartościowych płyt, które zasługują na wyróżnienie. Nie mówię tu o płytach znanych kapel typu helloween czy rhapsody, który nie zrobiły takiej furory jak właśnie choćby insania, draconicon, czy właśnie Hopes of Freedom. Francuski band zaskakuje ciekawymi aranżacjami, formułą i wysoką jakością tworzonej muzyki. To już nie tylko czysta rozrywka, ale muzyka która potrafi wzbudzić emocje i zapaść w pamięci. Brawo panowie i tak trzymać. Nie patrzcie na trendy, tylko grajcie swoje, bo ta muzyka jest cholernie dobra i wartościowa. Nie ważne są tutaj kalkulacje, oceny, tylko fakt że to jedna z najlepszych płyt tego roku.

Ocena: 9.5/10

3 komentarze:

  1. Odsłuchałem. Album bardzo dobry, aczkolwiek momentami muzykę i wokale cechuje stylistyka punk rockową. Daję mocne 8/10.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam że to dobra płyta ale 7/10 to max. Na 9,5 to wybitne dzieła zasługują. Kiedyś Elvenking mnie też zauroczył a potem było tylko gorzej. Z tych klimatów na 9/10 zasługuje w tej chwili tylko nowy Vexillum

    OdpowiedzUsuń
  3. Płyta nie jest zła, ale jest trochę za długa. Wokal jest dobry, ale jednak brakuje w nim trochę... pazura. No i jednak przez całą płytę brzmi tak samo, co po ponad godzinie słuchania może się znudzić. Najlepszy zdecydowanie kawałek tytułowy, który chyba jako jedyny zapadł mi w pamięć. Dla mnie max 6,5/10. Black Soul Horde zjada tą płytę na śniadanie.
    Dla fanów melodeathu polecam z kolei płytę Toward the Throne "Vowed to decline". Świetny melodeath z elementami symfonicznymi. Cudeńko

    OdpowiedzUsuń