Nowy skład, nowi muzycy i tylko gitarzysta Abel ostał się z klasycznego składu. Bruno i Abel może i grają nowocześnie i nawet momentami ciężko, ale jakoś nie przedkłada się to na jakość. Dostajemy solidne rzemiosło, ale nic ponadto. Wokalista Victor Emeka może i pasuje do tego co gra obecnie Hibria, ale też brakuje mi momentami mocy i świeżości w jego partiach.
Nie najgorzej wypada bez wątpienia otwierający "War Cry", który przemyca ciekawe melodie, choć jest nieco toporny i nieco taki przewidywalny. "Shine" to również solidny heavy/power metal, który brzmi bardzo znajomo. Dużo jednak chybionych pomysłów, jak ten w "Fearless Will", który mimo swojej dynamiki jest bardzo przeciętny. Nie trafia do mnie co band tutaj prezentuje. Przekombinowany "Tribal Mark" czy rozbudowany "A storm to heal" to prawdziwe koszmarki, które są ciężko strawne.
Niestety to już nie jest Hibria, która czarowała na swoich pierwszych albumach pomysłowością, ciekawymi aranżacjami. Zespół wtedy naprawdę błyszczał i odgrywał ważną rolę na scenie heavy/power metalowej. Obecnie to jest muzyka niska lotów, która nudzi swoją formą i jakością. Rozczarowanie to mało powiedziane. Czy odbiją się od dna? Czas pokaże.
Ocena: 3/10
Nie najgorzej wypada bez wątpienia otwierający "War Cry", który przemyca ciekawe melodie, choć jest nieco toporny i nieco taki przewidywalny. "Shine" to również solidny heavy/power metal, który brzmi bardzo znajomo. Dużo jednak chybionych pomysłów, jak ten w "Fearless Will", który mimo swojej dynamiki jest bardzo przeciętny. Nie trafia do mnie co band tutaj prezentuje. Przekombinowany "Tribal Mark" czy rozbudowany "A storm to heal" to prawdziwe koszmarki, które są ciężko strawne.
Niestety to już nie jest Hibria, która czarowała na swoich pierwszych albumach pomysłowością, ciekawymi aranżacjami. Zespół wtedy naprawdę błyszczał i odgrywał ważną rolę na scenie heavy/power metalowej. Obecnie to jest muzyka niska lotów, która nudzi swoją formą i jakością. Rozczarowanie to mało powiedziane. Czy odbiją się od dna? Czas pokaże.
Ocena: 3/10
A ja w końcu trafiłem na coś godnego uwagi w tym roku:
OdpowiedzUsuńSteelballs - The Neverending Fire
Polecam nowy Martyr, o wdzięcznym tytule Planeta Zakutuch Łbów...
OdpowiedzUsuńMartyr słyszałem i podobnie steel balls. Obie pozycje godne uwagi i na pewno będą recenzje
Usuń