poniedziałek, 19 września 2022
FORKILL - Sick Society (2022)
Powraca brazylijski Forkill z nowym albumem i "Sick Society" przypadnie do gustu fanom wcześniejszych płyt, ale tez tych co wychowali się na twórczości Metaliki czy Megadeth. Band umiejętnie potrafi mieszać stylistykę heavy metalu i thrash metalu, a przy tym tworząc mroczny klimat. Kto kocha lata 90 ten powinien czym prędzej sięgnąć po "Sick Society".
Okładka taka typowa dla gatunku thrash metalu i to dobry znak. Od razu wiadomo co i jak. Z brzmieniem też jakoś specjalnie nie kombinowano i wykreowano rasowe thrash metalowe brzmienie rodem z płyt wydanych w latach 90. Muzyka tej grupy w dużej mierze opiera się na zagrywkach Ronnie Giehla i Igora Rodriguesa. Panowie stawiają na klasyczne rozwiązania i uciekają od wszelkiego eksperymentowania. Kawał dobrej roboty odwala też Igor jeśli chodzi o partie wokalnie. Wszystko jest spójne i razem tworzy solidną całość. Nie ma tutaj niczego nowego, brakuje rasowych killerów, brakuje może większej dawki przebojowości. Jednak w ostatecznym rozrachunku to solidny album, który zasługuje na uwagę słuchaczy.
Po odpaleniu płyty, mocno zapadł mi z pewnością techniczny i nieco złożony "The Seed". Rozbudowany i pełen różnych smaczków "Merchants of Faith", przypomina mi stare dobre płyty Megadeth. Kawał porządnego heavy/thrash metalu. Mocnym atutem płyty jest rozpędzony "The joker", który pokazuje agresywniejsze oblicze zespołu. Podobne emocje wzbudza dynamiczny "Behind the mask", który zachwyca agresywnym riffem i chwytliwym refrenem. Sporo dobrego dzieje się w stonowanym "Violence Ritual". Ponury klimat robi tutaj swoje i kawałek na długo zapada w pamięci. Czasami klasyczne rozwiązania są najlepsze. 9 minutowy "Sick Society" nie jest zły, ale troszkę wydłużony na siłę.
Czego brakuje? Z pewnością większego urozmaicenia, jakiegoś wyrazistego killera, może nieco większej konsekwencji. Sporym minusem jest długość płyty, bo ponad godzinny materiał na thrash metalowy album to sporo. Mimo swoich wad, to wciąż pozycja godna uwagi. Tak, polecam obczaić!
Ocena: 7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nic dodać nic ująć w tej recenzji, też mam do thrashu stosunek nieemocjonalny, więc mogę ocenić w miarę obiektywnie, no ,,czarny album,, Metallicy to nie jest, że po jednym przesłuchaniu chce się słuchać jeszcze i jeszcze, do ostatniego Exodus, też raczej dalej niż bliżej.
OdpowiedzUsuń