niedziela, 18 czerwca 2023

OEPERA MAGNA - Of love and other demons (2023)


 Wrócił hiszpański Opera Magna. 13 lat temu zafascynowali mnie albumem "Poe", który mieszał style Dark Moor, Gamma ray i Rhapsody of Fire. Troszkę czasu im wydanie nowego albumu, ale warto było czekać. Pierwszy raz band nagrał album zaśpiewany po angielsku, co na pewno przysporzy im więcej fanów. Trzeci album zatytułowany "Of love and other Demons" ukazał się 16 czerwca i jest swoistą  kontynuacją tego co band grał na poprzednich płytach. Dla mnie będzie to nowy album, bowiem nie uznaję mini albumów, epek, singli, wolę jak ukazują się nowe kompozycje na pełnometrażowym albumie. Fani doszukają się, że to tak naprawdę składanka ostatni epek, które  band wydał po albumie "Poe" Mamy więc 3 akty na jednej płycie. Niby nic nowego, ale jakoś spójnie to brzmi na jednym krążku, wydanym w takiej właśnie formie.

Nacho Sonchez Solar zasilił band w 2021r i to on odpowiedzialny jest za partie klawiszowe na nowym albumie. Nadaje płycie podniosłości, dostojności i epickiego wydźwięku. To za jego sprawą płyta momentami przypomina dokonania Dark Moor czy Rhapsody of Fire. Nowy album to przede wszystkim pełne emocji i pasji zagrywki gitarowe, które momentami ocierają się o neoklasyczne granie. Panowie Nula i Mopmo czarują i faktycznie  dostarczają nam sporo frajdy. Każdy kto gustuje w takim graniu to z pewnością docenią ich wysiłek i zaangażowanie. Robi to wrażenie. Całość spina fenomenalny głos Jose Broseta. Wie jak porwać słuchacza i przenieść do świata magii i fantasy. Pasuje do tej muzyki idealnie.

Dark Moor z czasów "Autumnal" czy "Ancestral Romance", "Rhapsody z starych płyt, czy Blind Guardian z albumów z orkiestrą tutaj słychać i to nic złego. Panowie potwierdzają, że Hiszpański power metal też ma sporo do zaoferowania słuchaczom. Wystarczy odpalić obłędny "a heart of stone" i serce po prostu zaczyna szybciej bić. Panowie zadbali o każdy detal i robi to wrażenie. Duża dawka podniosłości, operowego feelingu i epickości. Jest rozmach i power.Neoklasyczne patenty można wyłapać w rozpędzonym "Wound of Love" i to kolejna perełka na płycie. Nie przekonuje mnie bardziej stonowany i złożony "After You".  Band lepiej wypada w szybszych kawałkach i taki energiczny "A dark sunrise" to tylko potwierdza. Zgrabnie zagrany, melodyjny power metal. Coś z Helloween, coś z Rhapsody usłyszymy w klasycznie brzmiącym "Forever will last". Dobrze buja też taki klimatyczny "The Time trap", który brzmi jak współczesny Rhapsody.  Jest też marszowy "In nomine", który pokazuje nieco inne oblicze zespołu. Finał płyty to kolos zatytułowany "What was dreamt and lived" i tutaj troszkę mamy wydłużanie na siłę. Sam utwór jest ciekawy i zawiera sporo intrygujących motywów.

To płyta z górnej półki, dla miłośników pięknych melodii, podniosłych, orkiestrowych motywów. Od samego początku Opera Magna tylko potwierdza, że to jeden z ich najlepszych albumów, jeśli nie najlepszy. Mimo zachwytów, ta płyta ma dwa słabsze momenty, a najgorszą wadą jest zbyt długi czas trwania. 80 minut muzyki dla albumy tego typu to za dużo. "Of love and other demons" to wydawnictwo, które zasługuje na uwagę i pochwałę.

Ocena: 9/10

1 komentarz:

  1. Ajajajajaj, aleś błędów nawalił co do opisu tej płyty!!. Jestem zagorzałym fanem tej kapeli od początku istnienia gdyż obok Phoenix Rising to mój czołowy zespół z Hiszpanii. Po pierwsze mam tę płytę już od 2019 roku (wersja hiszpańska) żadna nowość bo od lat już to jest w wydaniu , tyle że to tzw. 3 epki połączone w całość po latach . 3 epki wydawane od roku 2014 !! Pierwsza z nich to ,,del amor y otros DEMONIOS . Act 1. Po latach była 2 a w 2019 była 3 część i po niej wydano 1 długą 80 min (to był zlepek tych trzech wcześniejszych. Wasz Stefan!!

    OdpowiedzUsuń