Winterstorm to kolejny dowód na to ile dobrych kapel kryje niemiecka scena metalowa. Pierwsze albumy, zwłaszcza "Cathyron" pokazały w pełni potencjał tej grupy. Pokazali, że można znakomicie połączyć stylistykę folk metalu i power metalu. Szybko stali się ważnym graczem i konkurencja mogła czuć się zagrożona. Winterstorm to poniekąd band, który przypomina stylistycznie troszkę Falconer czy Orden Ogan. Ostatni album zatytułowany "Cube of Infinity" ukazał się 7 lat temu. To był dobry album, ale czar już gdzieś uleciał. Czy długo oczekiwany "everfrost" coś zmieni w tej kwestii?
Album ukaże się 14 lipca nakładem wytwórni Afm Records. To płyta typowa dla tej kapeli, zawiera cechy i patenty, z których band już w przeszłości korzystał. To jest dobra informacja, tylko jest też zła. Płyta jest nudna, przepełniona komercyjnymi zagrywkami. Zamiast iść zaciosem i serwować killery, to mamy jakieś stonowane smęty, które nie wiele wnoszą. W 2021r do grupy dołączył gitarzysta Jochen Windisch. Jego obecność nie wiele wnosi. Mam problem z tym krążkiem taki, że za mało konkretów, power metalu, a za dużo kombinowania i smęcenia. Nie ma już tej świeżości i przebojowości, które cechowała poprzednie wydawnictwa. Piękna okładka, soczyste i pełne mocy brzmienie to za mało, żeby zadowolić zagorzałych fanów, którzy czekali na nowy materiał 7 lat.
Gwiazdą tej kapeli jest Alexander Schirmer i to właśnie jego głos jest ozdobą i główną atrakcją. Potrafi czarować i błyszczeć nawet wtedy kiedy utwór jest średni. Tym razem album tworzy 11 utworów. Do grona ciekawych utworów warto zaliczyć energiczny "To the end of all known", który wpisuje się w stylistykę znaną z poprzednich utworów. Tak to jest power metalowy kawałek, który opiera się na mocnym riffie i niezwykle dobrze rozplanowanych solówkach. Bardzo udany start. Potem seria przeciętniaków, bo nawet taki "Circle of Greed" nie wiele wnosi. Oklepana formuła i w dodatku braku pomysłu na melodie. Zupełnie inaczej wygląda sprawa "Future Times" i to rasowy hicior, który zapada w pamięci. Tym razem band pokazuje swój potencjał i klasę. Za takie dźwięki uwielbiam Winterstorm.Podobne emocje wywołuje nieco bardziej folkowy "Everfrost", ale to kolejny mocny punkt tej płyty. Taki typowy hicior Winterstorm. Niestety pełno tutaj przeciętnych kompozycji typu "Silence", który brzmi jak jakaś marna kalka Stratovarious, Nie wiele wnosi też do całości "Crusade", który jest jakiś taki bez wyrazu i pomysłu. Riff jakich pełno i same dźwięki też takie nie mające nic ciekawego do zaoferowania słuchaczowi. 7 lat czekania poszło na marne, a band powinien skonstruować prawdziwe monstrum. Tak się nie stało.
Wintestrom nagrał kolejny album. Spełnili swój obowiązek, podtrzymali życie kapeli, ale czy ta płyta wywoła furorę i stanie się jednym z najlepszych albumów roku 2023? Nie, wręcz przeciwnie. Kapela mnie zawiodła i nagrała album nijaki, bez ikry, bez mocy i jakiś taki bardziej komercyjny. Kiedyś to była maszynka do tworzenia hitów i muzyki na wysokim poziomie. Te czasy minęły, teraz to jest band bez charakteru, pomysłu na kompozycje i troszkę są jakby cieniem samych siebie. Płyta do posłuchania, ale nic ponadto. Pozostaje wracać do starych płyt Winterstorm.
Ocena: 5/10
Let's be honest. Winterstorm is a shocking example of how the German power metal scene has lost its luster. If you want to hear good power metal, you have to turn to other countries. Only the old big German bands last a while.
OdpowiedzUsuńYeah greek scene is now the best😁
UsuńIndeed! quality personal sound from the Greek bands. The strange thing about Greek bands is that despite the economic crisis they are experiencing in their country, the productions on each album are professional.
UsuńJa polecam nowa plyte Entering Polaris - Atlantean Shores. Kawal solidnego power metalu.
UsuńNo i nowy kawalek Iotunn... szkoda, ze na nowa plyte trzeba bedzie jeszcze rok poczekac :(