W roku 2016 szwajcarski Fire Rose dostarczył słuchaczom godny uwagi debiut, który wpisywał się w stylistykę melodyjnego heavy metalu z nutką hard rocka. Pokazali, że potrafią grać i to na całkiem bardzo dobrym poziomie. "Devil on High heels" to była płyta utalentowanych muzyków i bardzo przebojowy debiut, który był idealną pozycją dla fanów Pretty Maids, Wasp, Dokken czy też nawet Unisonic. Od tamtego czasu minęło 7 lat, a band powraca z najnowszym krążkiem zatytułowanym "Blood on your hands". Nic się nie zmieniło. Band znów czaruje swoją muzyką.
Nowy album, nowa dawka energicznych kawałków i w zasadzie band kontynuuje to co prezentował na debiucie.Wykorzystuje te same patenty i receptę na przeboje. Wszystko opiera się przede wszystkim na charyzmatycznym głosie Philippie Meirze. Specjalista w swoim fachu, który potrafi odnaleźć się w hard rocku, jak i melodyjnym metalu. Świetna technika i barwa głosu sprawiają, że można słuchać jego głosu bez końca. Za partie gitarowe odpowiadają Florian/Simon, którzy wiedzą co chcą grać i w jaki sposób zaskoczyć słuchacza. Panowie znają się na rzeczy i można na nowym krążku znaleźć sporo atrakcyjnych riffów czy solówek. Nie ma miejsce na nudę. Wszystkie elementy układanki tworzą spójną całość i naprawdę miło się tego słucha.
Czy można sobie wymarzyć lepsze otwarcie płyty niż chwytliwym "Heroes", który momentami przypomina twórczość Unisonic, a najbliżej chyba do takiego "Best Time" Helloween. Słychać pewne powiązania z głównym motywem gitarowym. Dobrze wypada też energiczny i bardziej hard rockowy "Touchdown". Imponuje pomysłowość i melodyjność w tytułowym "blood on your hands", który znakomicie prezentuje talent zespołu i ich ogromny potencjał. Energia i szybkość napędza przebojowy "Rise like the sun". Niby nic odkrywczego nie grają, a potrafią zachwycić wykonaniem i aranżacjami. Czasami sprawdzone patenty są lepsze od nowych, chybionych. Rozbudowany i bardziej emocjonalny "Rain falling down" to taki hołd dla lat 80. Coś z ballady jest, ale sam kawałek potrafi przyprawić o dreszcze. Dobrze się tego słucha, a to jeszcze nie koniec. Sporo hard rockowego zacięcia mamy w lekkich i melodyjnych "Fields of Honor" czy "Life".
Każdy z utworów na nowej płycie to pozycja ciekawa i godna uwagi. Nie ma słabych momentów. Zabrakło może mi nieco jakiejś petardy czy ostrzejszego kawałka, ale i tak panowie wymiatają i odwalają kawał dobrej roboty. Fire Rose pokazuje, że trzeba się z nimi liczyć na scenie melodyjnego metalu czy hard rocka. "Blood on Your Hands" trzeba po prostu znać!
Ocena: 8.5/10
niedziela, 10 września 2023
FIRE ROSE - Blood on Your hands (2023)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Utwór tytułowy to klasyczny hard rock dociążony ciekawymi, brzmiącymi monumentalnie gitarami, dobrze zaśpiewany, i z nośnym refrenem, cudeńko. ,,Fields of Honor ,, równie przebojowy ale spokojniejszy, z nośnym riffem i zaśpiewany bardziej nostalgicznie, a klawisze jeszcze podkreślają ten nastrój, drugie cudeńko. Te same patenty w ,,Leave your Cage,, , styl Fire Rose w całej okazałości i jakiś taki bardzo mi bliski, chociaż pierwszy raz słucham tej kapeli. ,,Heroes,, zdaje się otwiera ten album, ale każdy z tych kawałków mógłby być otwieraczem, bo efekt jest ten sam. ,,Touchdown,, jak dla mnie, z tym tempem, energią, chwytliwością i skandowanymi refrenami to AC/DC w innej skali niż 1 : 1, po prostu koncertowy killer. Trochę wytchnienia daje ,,Rain Falling Down,, , ale tylko trochę wytchnienia od szalonej jazdy, bo emocjonalnie trzyma za cojones. W ,,Life,, słyszę gitarkę Angusa Younga na początku, ale później to już zupełnie inne rejony, gitara całkiem już inna ale brzmi obłędnie. ,, Fly to the Rainbow,, tytuł brzmi znajomo, a Philippe Meirze mógłby z powodzeniem śpiewać w tym zespole, którego tytuł płyty jest taki sam jak i utworu jego zespołu. ,, Get it All,, to kolejny cios , z kolejną piękna solówka gitary. Jako ostatni ,,Rise Like the Sun,, i mógłbym dalej mnożyć same komplementy. Ta płyta to może być u mnie 10, wszystkie utwory przesłuchałem w takiej właśnie kolejności i po trzy razy każdy. Muzyka fantastycznie przebojowa, urozmaicona, z kapitalnym wokalem i gitarami, a reszta zespołu zapewnia idealne tło dla tych popisów. Podoba się, bardzo się podoba i dobrze było by, aby nikt tego mojego zachwytu nie popsuł, bo to, tamto, bo śmo...
OdpowiedzUsuń