niedziela, 24 sierpnia 2025

RAGE - A new World rising (2025)


 Odnoszę dziwne wrażenie, że niemiecki Rage od czasu wydania Resurrection Day z 2021 r. i od momentu, gdy do zespołu dołączył gitarzysta Jean Bormann, przeżywa swój najlepszy okres. Z płyty na płytę są coraz lepsi, a apogeum tego rozwoju Rage osiąga na najnowszym albumie zatytułowanym A New World Rising, który ukaże się 26 września za sprawą Steamhammer. To faktycznie nowy rozdział w historii Rage. Kto by pomyślał, że 25. album tej doświadczonej kapeli okaże się – przynajmniej dla mnie – ich najlepszym dziełem?


Wszyscy fani power metalu wypatrywali nowych płyt Primal Fear czy Helloween, a tymczasem mocne uderzenie nadeszło z najmniej spodziewanej strony. Szok! Rage pokazuje, że power metal może być zagrany z pazurem, agresją, a jednocześnie nowocześnie i przebojowo. Odnoszę wrażenie, że to najbardziej melodyjny i chwytliwy album w dorobku grupy. Zespół przeżywa drugą młodość i zaskakuje ciekawymi pomysłami. Płyta jest zróżnicowana i zaskakuje na każdym kroku. Znajdziemy tu nawet growl, trochę deathmetalowego klimatu czy thrashmetalowej energii. Całość jest spójna, klimatyczna, a przy tym niezwykle równa i godna podziwu. Rage pozamiatał!


Peavy jest w znakomitej formie wokalnej – nie męczy, a wręcz sieje zniszczenie i porywa w świat ostrego power metalu. Momentami czuję się, jakbym słuchał mieszanki Primal Fear, Overkill i Helloween z czasów The Dark Ride. Gitarzysta Jean Bormann błyszczy i potwierdza, że jest świetnym muzykiem, który wyniósł Rage na zupełnie inny poziom.


Okładka? Miła dla oka, potwierdzająca klasę zespołu i samego albumu. Brzmienie – perfekcyjne, ciężkie i drapieżne, momentami jakby żywcem wyjęte z thrashmetalowej płyty. Jest moc!


Sam materiał to 13 utworów i 47 minut prawdziwej jazdy bez trzymanki. Intro A New World Rising klimatyczne i budujące napięcie – kocham takie wprowadzenia, gdzie gitary powoli zaczynają „rozwalać system” i szykują nas na dewastację. Potem wkracza walec w postaci Innovation i… jakie to świetne! Od razu czuję, że słucham płyty wybitnej, która zostanie z nami na lata. Mocny riff i przebojowy refren po prostu szokują – geniusz Rage w pełnej krasie. Chce się więcej!


Elementy thrashu i mrocznego power metalu można znaleźć w Against the Machine – i znów mam ciarki. Refren pokazuje, że power metal nie musi być przewidywalny i oklepany. Tego typu utwory przydałyby się nawet nowemu Helloween czy Primal Fear. Istny czad i emocje jak przy słuchaniu Painkillera Judas Priest! Singiel Freedom znakomicie przygotował grunt pod album, w pełni oddając jego klimat i jakość. To jeden z najlepszych utworów Rage w ogóle – tak powinien brzmieć power metal XXI wieku! Przebojowy refren idealny na koncerty.


Nie ma chwili wytchnienia – Rage wytacza kolejne działa. Rozpędzony We'll Find a Way kipiący energią i zachwycający ostrym riffem oraz melodyjnym charakterem – formuła, którą powinni podpatrywać inni. Klimaty Helloween, Gamma Ray czy Primal Fear pobrzmiewają w melodyjnym i złożonym Cross the Line. To power metal w najlepszym wydaniu – brutalny, nowoczesny, z masą smaczków. Nawet elementy death metalu znajdziemy w tle. Brawo za pomysłowość!


Jest też element zaskoczenia za sprawą Next Generation, gdzie zespół flirtuje z nowoczesnym brzmieniem, ale wciąż trzyma szybkie tempo i thrashową agresję. Rage zwalnia przy Fire in Your Eyes – mocarnej, drapieżnej balladzie, która idealnie trafia w mój gust. Świetnie buja także hicior Leave Behind, pokazujący bardziej komercyjne, ale pozytywne oblicze Rage. To hit za hitem!


Trochę heavy metalu i hardrockowego feelingu znajdziemy w zakręconym Paradigm Change – znów pomysłowo zagrane. Rage potrafi urozmaicać materiał, zachowując agresję i pazur. Nowoczesność i mroczny klimat to atuty Fear of Our Time, z kolei Beyond the Shield of Misery to radośniejszy power metal czerpiący z Gamma Ray, Brainstorm czy Mystic Prophecy. Energia, niemiecka szkoła i czysta petarda!


Najdłużej przekonywałem się do nowej wersji Straight to Hell, która oddaje styl Rage, ale trochę odstaje od całości – wydaje się nieco toporna. Wciąż jednak to Rage wysokich lotów.


Rage wkroczył w rejony bardziej melodyjne, dynamiczne i przebojowe. Wyznacza nową jakość w power metalu i udowadnia, że w tym gatunku wciąż można nagrać świeży i pomysłowy materiał. Nie gonią za trendami – stawiają na to, w czym są najlepsi. Rasowy niemiecki power metal z nutką nowoczesności, przebojowości i drapieżności – takie Rage kupuję w ciemno!


Jak dla mnie – najlepszy album tej grupy i mocny kandydat do płyty roku. Dajcie spokój z czekaniem na Helloween – lepiej wypatrujcie nowego Rage.


Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz