Szwedzka scena heavy metalowa lat 80
kryje w sobie wiele ciekawych zespołów. Jedna znane
bardziej,a inne mniej, jednak mimo wszystko warto wspomnieć o mało
znanym GOTHAM CITY, który dorobił się właściwie
dema, mini album i debiutanckiego albumu. Zespół może nie
grał muzyki na Bóg wie jakim poziomie, ale potrafili grać
solidnie, gdzie liczyły się chęci, radość z grania, a takie
inspirację jak NWOBHM, czy też szwedzkim heavy metalem spod znaku
HEAVY LOAD tylko sprzyjały zespołowi. Kapela która została
założona w 1980 r początkowo nie odnosiła sukcesów, a to
za sprawą Ola Olhssona który w roli wokalisty się nie
sprawdził na mini albumie, to też aby coś zrobić w tym kierunku,
zmieniono wokalistę. Na debiutanckim albumie „The Unknown”
z 1984 r. słychać już nowego wokalistę, czyli Andersa
Zackrissonem, który na pewno sprawił że zespół
zyskał sporo na atrakcyjności. Jednak wciąż gdzieś ten element
wciąż nie zachwyca, bo album ów wokalista śpiewa nie równo,
bez wkładu emocji, czasami wręcz nie równo. Bez wątpienia
pod tym aspektem debiutancki album zawiódł. Produkcja może
nieco sztywna, album może brzmi jak niskobudżetowe dzieło, to
jednak można album zaliczyć do dobrych wydawnictw.
Argumentem, który mocno
przemawia o tym, że album jest całkiem miły w odsłuchu krążek.
GOTHAM CITY dość często odnosiła się do IRON MAIDEN i to
słychać w genialnym otwierającym „Swords and Chains”
który jest utrzymany w rycerskiej konwencji. Ten utwór
dobrze podkreśla jak znaczącym elementem na tym wydawnictwie jest
sekcja rytmiczna. Jonas Ostman wali w gary z niezwykłym wyczuciem i
pewną nutką fantazji, zaś basista Bjorn Melander dudni basem
niczym Steve Harris. W podobnej konwencji utrzymany jest nieco
rockowy „Ravage In Time” gdzie można poczuć nieco
chuligański feeeling. Z kolei „The Beast Will Burn”
stawia na bardziej stonowane tempo, zadziorność i tutaj daje o
sobie znać nieco JUDAS PRIEST. Gitarzysta Morten Edlund spisywał
się równie dobrze o czym mogą świadczyć dość liczne
atrakcyjne solówki, energiczne popisy, zapadające w pamięci
motywy i pod tym względem potrafił zauroczyć dynamiczny, melodyjny
„See How It Flies” w którym dzieje się przez 6
minut całkiem sporo. Oprócz szybkich, dynamicznych
kompozycji znajdziemy tez nieco wolniejsze jak choćby taki „Battle
Blade” gdzie położono nacisk na nastrój i epicki
charakter, czy też rozbudowana ballada „Learn From Your
Leaders” z rockowym feelingiem. Choć i tak najbardziej
zapadającym utworem w pamięci jest dynamiczny i bardzo rytmiczny
„Boderline” który jest bez wątpienia jednym z
najlepszych przebojów na płycie.
Z jednej strony mamy muzyków,
którzy znają się na swojej robocie i grają na poziomie, z
drugiej strony mamy materiał, który również
odzwierciedla przyzwoite umiejętności muzyków owocując
solidnym, urozmaiconym materiałem, który miło się słucha.
Choć takiego grania, tych albumów z podobną muzyką było
pełno w owym czasie, to jednak ten album broni się. Kapela jeszcze
funkcjonowała po wydaniu tego albumu ale w zmienionym składzie,
jednak tylko do roku 1987 w którym to zespół zakończył
działalność zostawiając po sobie całkiem udany debiutancki
album.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz