Rok 1987 to bardzo udany
rocznik dla heavy metalu i był to rok w którym wyszło sporo
ciekawych płyt. Mowa tutaj nie tylko o tych znanych wydanych przez
zasłużone kapele, ale też o tych wydawnictwach mało znanych i
często pomijanych w ostatecznym rozrachunku. Takim krążkiem o
którym nie było zbyt głośno, a zasługuje na przedstawienie
szerszej publiczności jest „Reach for The Sky” duńskiego
zespołu o nazwie Anger. Nie zasypię was tu dużą ilością
informacji, bo zespół jakby nie co był owiany tajemnicą.
Zespół powstał w 1983, a swój jedyny album wydał w
1987 roku i potem zapadli się pod ziemię. Zostawmy tak więc
historię zespołu na boku i przyjrzyjmy się temu albumowi bliżej.
Na pierwszy rzut oka nie
ma tutaj niczego wyróżniającego i rzucającego się w oczy.
Skromna okładka na pewno nie zwraca szczególnej uwagi. Jednak
im bardziej zagłębimy się w sam album tym więcej zalet odkryjemy.
Ciepłe, klimatyczne o zabarwieniu hard rockowym brzmienie nie jest
tutaj przypadkowe. Kapela bowiem w swojej muzyce którą można
określić mianem melodyjnego metalu przemyca sporo elementów
hard rocka. Lekkość, rytmiczność i duża dawka melodyjności,
która zbliża nas do twórczości Crystal Knight, Europe
czy Warriors sprawia, że płyta jest miła w odsłuchu.
Oryginalności w tym graniu się doszukamy podobnie jak i w
umiejętnościach muzyków. Wokalnie Esben przypomina Ronnie
Atkinsa z Pretty Maids. Od strony instrumentalnej płyta prezentuje
się jeszcze lepiej. Przede wszystkim uwagę przykuwają dobre,
solidne i melodyjne partie gitarowe wygrywane przez Rona Ashleya.
Można mu zarzucić brak jakiejś oryginalności czy techniki
przyprawiająca o dreszcze. Wszystko jest zagrane na dobrym poziomie
i klimatycznie klawisze znakomicie podkreślają melodyjny charakter
kompozycji. Wystarczy się w słuchać w „Feel The Fire
Burning” czy „Leave It All Behind”, żeby
się przekonać o tym fakcie. Najwięcej na płycie jest hard
rockowych dźwięków czego dowodem jest lekki „Inconsistent”
czy przebojowy „How To Rock”. Utrzymany
w stylistyce Accept „Fatal Company”
dowodzi, że heavy metal jest też tutaj obecny. Materiał może
nieco taki monotonny, może taki bez zaskoczenia, ale nie można
wszystkiego dostać.
Historia
tej kapeli skończyła się wraz z wydaniem tego jedynego albumu.
Solidny album nie wyróżniający się z tłumu nie mógł
zdziałać cudów. Muzyka zawarta na krążku, nie odstaje od
tego co można było usłyszeć w owym czasie. Problem tkwił w braku
dużej porcji przebojów, które zapadłyby bardziej w
pamięci. Dla fanów hard rocka i muzyki lat 80 jest to pozycja
warta do obczajenia.
Ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz