Przyjęła się dzisiaj
taka polityka, że kapele które już wszystko osiągnęły nie
spieszą się z nagrywaniem nowych płyt. Wolą odcinać kupony od
swoich kultowych płyt i na tym bazować swoje obecne funkcjonowanie.
Jeżeli już dochodzi do wydania nowego wydawnictwa, to jest to po
dłuższej przerwie. Na szczęście jak w każdym zjawisku tak i
tutaj są anomalie. Jednym z takich bandów, który mimo
swojego statusu, swojego doświadczenia i liczby wydanych płyt wciąż
ciężko pracuje i nie odpuszcza w żaden sposób jest
brytyjski Saxon. Kapela znana i kochana, a swój status dawno
osiągnęła. Najlepsze jest to, że od czasów wydania
„Lionheart” w 2004 r zespół przeżywa swoją drugą
młodość. Grają jeszcze ostrzej niż kiedykolwiek i często
dochodzi do porównań z Accept czy Judas Priest. Jednak Saxon
regularnie wydaje albumy i naprawdę kilka z nich to naprawdę
perełki. Mam tu namyśli „Lionheart”, „The Inner Sanctum”
czy ostatnio wydany „Sacrifice”, które zaliczam do tych
najlepszych w całej dyskografii. Wysoki poziom zespół trzyma
od dłuższego czasu i często to właśnie ich się wymienia wśród
najlepiej trzymających się weteranów. Tak też jest, ale czy
nowy album „Battering Ram” utrzymuje tą tendencje i czy jest
równie świetny?
Nie jest to drugi
„Sacrifice” czy „Lionheart” i raczej więcej tutaj skojarzeń
z „Unleash The Beast”. Oczywiście mocne, soczyste, takie
niemieckie brzmienie zostało utrzymane i to jeden z atutów
nowego wydawnictwa. Od dekady Paul i Doug zachwycają nas ostrymi
riffami, agresywnymi motywami i takim szczerym heavy metalem wysokiej
jakości. Nie brakuje tutaj urozmaiceń, mocnego kopa, ale też nutki
nostalgii i powiewu rocka. To wszystko świetnie zostało zmieszane i
słychać, że zespół chciał zachować też patenty z ich
tradycyjnych albumów, udało się zachować ten brytyjski duch
z lat 80. Tak pod względem dynamiki i jakości partii gitarowych
„Battering Ram” wypada bardzo dobrze, ale sporo traci w sferze
przebojowości. Za mało tutaj hitów i właściwie album tak
szybko nie zapada w pamięci jak „Sacrifice”. Nie to nie oznacza,
że album jest słaby i nie warty uwagi, ale nie jest to już ta
perfekcja z „Sacrifice”. Innym ciekawym zjawiskiem w przypadku
Saxon jest to, że biff jakby z każdym albumem śpiewał jeszcze
agresywniej, z większym zaangażowanie. Ciekawe, bo wypada o wiele
lepiej niż wiele jego kolegów po fachu. Początek płyty jest
niezwykle obiecujący. Agresywny i mający wiele wspólnego z
poprzednikiem „Battering Ram” to prawdziwa perełka
i udany start płyty. Jeszcze lepiej brzmi mocniejszy, nieco Judasowy
„The Devils footprint”, w którym jest sporo
ciekawych przejść gitarowych. Atutem tego kawałka jest dynamika,
szybkość, melodyjne solówki i ostry riff. Nic więcej do
szczęścia nie trzeba, a skojarzenia z „Lionheart” są jak
najbardziej na plus. „Queen of Hearts” ma bardziej
klasyczny wydźwięk, choć tutaj może przeszkadzać toporność i
nieco nie trafiony refren. Dalej mamy szybki, energiczny
„Destroyer”, czy bardziej przebojowy „Eye
of the Storm”, który pokazuje że Saxon wciąż
potrafi tworzyć mocne i godne zapamiętania kawałki. Nutka speed
metalu pojawia się w rozpędzony „Stand Your Ground”,
zaś nawiązanie do klasycznych albumów z lat 80 pojawia się
w nieco dłuższym „To the End”. Ciekawy pomysł
był na „Kingdom of the Cross” ale nie został w
pełni wykorzystany. Ciekawy klimat, melodia, motyw, tylko monolog
tutaj jest zbędny. Zamknięcie płyty w postaci „Three
Sheets To the Wind” tez jest chybione i raczej pokazuje, że
album też jakby został nagrany tylko po to żeby podtrzymać swoją
żywotność i dobrą passę po „Sacrifice”.
Saxon wciąż trzyma się
dobrze i w ich przypadku nie ma mowy o starości czy wypaleniu.
Nagrywają solidne albumy i raz zdarzy im się nagrać perełkę w
postaci „sacrifice” a czasami tylko solidny heavy metalowy album
jak „battering Ram”. Mamy tutaj sporo ciekawych melodii, riffów,
kilka mocniejszych zagrywek, ale są też kompozycje nie trafione,
które wymagają dopracowania. Ogólnie Saxon zrobił
dobre wrażenie, ale jeśli chodzi o Brytyjską scenę i weteranów,
to chyba Tank zrobił lepsze wrażenie na mnie.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz