Nazwa Stormbringer jest
powszechna w metalowym światku i jest sporo kapel o takiej nazwie.
Nas dzisiaj interesuje ten z Wielkiej Brytanii. W końcu jest dobra
okazja by przypomnieć sobie o tej kapeli i nieco jej rozsławić w
gronie najbliższych, zwłaszcza fanów muzyki heavy metalowej
wymieszanej z stoner rockiem. Otóż panowie po dwóch
latach wydali swój drugi album. „Blood and Rust” na pewno
namiesza niektórym w zestawieniach płyt 2015. Dawno nie było
tak zgrabnego i przemyślanego albumu właśnie w takich klimatach,
który kipi energią i zaraża pozytywną energią, która
tkwi w przebojowych kawałkach. Uwaga Stormbringer z nowym wokalistą
tj Jimim Brownem przechodzi do ataku.
Zmiana wokalisty wyszła
na dobre zespołowi. Brzmią teraz świeżo, bardziej autentycznie i
muzyka jeszcze bardziej nasuwa lata 70. Jimi to przede wszystkim
utalentowany gościu o ciekawej charyzmie i dobrej technice. Dzięki
niemu nowy album brzmi nowocześnie, a zarazem klasycznie. Po raz
kolejny zespół zadbał o ciekawą i mroczną okładką, która
zachęca tylko do tego by sięgnąć po album. Stormbringer się
rozwinął i ich muzyka jest bardziej dojrzała i przemyślana. Na
pewno warto pochwalić samych gitarzystów Doma i Asha, którzy
dwoją się i troją. Wszędzie ich pełno, a ich zagrywki są
pomysłowe i na wysokim poziomie jeśli chodzi o samą technikę.
Stylistycznie zespół stara się zachować podstawy heavy
metalu, a także stoner rocka, co w efekcie daje całkiem niezłą
mieszankę. Kiedy dorzuci się do tego sporą dawkę przebojowości
to wychodzi płyta, która jest warta grzechu. Tak też jest.
Mamy na sam start instrumentalny „Blood and Rust”,
który znakomicie wprowadza w chwytliwy i energiczny „No
redemption”, który nieco przypomina The Vintage
Caravan. Nieco szybszy wydaje „Rise”, w którym
zespół troszkę ociera się o speed/power metal, co tylko
jeszcze bardziej pokazuje elastyczność kapeli. Kto lubi mroczny
klimat, większą dawkę stoner rocka, ten będzie zachwycony „Unto
Me”. Zespół nie boi się nowoczesnego brzmienia i
właśnie taki bardziej współczesny charakter dodaje im
pazura co dobrze to potwierdza „Ashemed” czy
melodyjny „No Return”. Odrobina szaleństwa i nieco
więcej hard rocka można uświadczyć w ostrzejszym „Bad
Blood”. Stormbringer dobrze radzi sobie też z bardziej
rozbudowanymi kawałka co potwierdza urozmaicony i pełen różnych
smaczków „Voice of Demons”. Całość zamyka
lekki i łatwo zapadający w głowie „Psychokiller”,
który pokazuje jak powinien brzmieć stoner rock w
dzisiejszych czasach.
Stormbringer już ma dwa
albumy na koncie i póki co jest to jeden z najciekawszych
zespołów grających właśnie tą odmianę muzyki metalowej,
która powiązana jest stricte z stoner rockiem. Świeże
podejście do tematu, nie zapominając o podstawach i klasycznych
rozwiązaniach. „Blood and Rust” to dojrzałe dzieło pomysłowych
muzyków, którzy są na fali. Ciekawe co będzie dalej?
Oby jak najwięcej takich płyt w ich wykonaniu. Tego im życzę.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz