Jedno
spojrzenie na thrash metalową scenę i widać, że młode kapele
ostatnio dochodzą do głosu i potrafią namieszać w tym gatunku.
Rok 2017 to sukces na pewno Warbringer czy Havok, ale szczególną
uwagę przykuł Sweeping Death. Niemiecka formacja działająca od
2012 r i która może się pochwalić mini albumem „Astoria”,
który nie jest typowym krążkiem thrash metalowym.
Zespół nie idzie w zaparte stawiając na typową łupaninę jaką częstą spotykamy w thrash metalu. Sweeping death bawi się konwencją ocierając się o progresywny heavy metal, speed metal, a nawet power metal. Wokalista Elias też potrafi śpiewać czysto, bardziej heavy metalowo, ale kiedy trzeba to i thrash metalowo. Dzięki niemu płyta jest urozmaicona i wykracza poza pewne standardy. Duet gitarowy jaki tworzy Simon i Markus też świetnie funkcjonuje. Panowie urozmaicają swoją grę, stawiają na złożone konstrukcje i atrakcyjne melodie. Muzycznie zespół miesza różne gatunki, ale wszystko jest zagrane z pomysłem i smakiem. Nie przesadzono w żadnym aspekcie, a muzycy dają się poznać jako doświadczenie muzycy, którzy mają pomysł na siebie. Płytę otwiera „My insanity” i słychać ciekawe i wciągające solówki. Złożoną konstrukcję i dobre budowanie napięcia. Co może rzucać się od razu to że panowie brzmią bardzo melodyjnie i heavy metalowo. Thrash metal nie zdominował ich stylu. Progresywność wybrzmiewa w stonowanym „Pioneer of Time” czy w klimatycznym „Astoria”. Dalej mamy szybszy i bardziej speed/power metalowy „Devils Dance”, z kolei „Death & legacy” przeplatany jest licznymi solówkami. Całość zamyka melodyjny i bardziej zakręcony „Till death do us part”.
Sweeping Death po prostu zaskakuje konwencją, wykonaniem i ciekawymi pomysłami. Troszkę thrash metalu, heavy,speed, power metalu z nutką progresywności. Wybuchowa mieszanka, która dała w efekcie naprawdę intrygujący mini album. Czekam na pełnometrażowy album.
Ocena: 8.5/10
Zespół nie idzie w zaparte stawiając na typową łupaninę jaką częstą spotykamy w thrash metalu. Sweeping death bawi się konwencją ocierając się o progresywny heavy metal, speed metal, a nawet power metal. Wokalista Elias też potrafi śpiewać czysto, bardziej heavy metalowo, ale kiedy trzeba to i thrash metalowo. Dzięki niemu płyta jest urozmaicona i wykracza poza pewne standardy. Duet gitarowy jaki tworzy Simon i Markus też świetnie funkcjonuje. Panowie urozmaicają swoją grę, stawiają na złożone konstrukcje i atrakcyjne melodie. Muzycznie zespół miesza różne gatunki, ale wszystko jest zagrane z pomysłem i smakiem. Nie przesadzono w żadnym aspekcie, a muzycy dają się poznać jako doświadczenie muzycy, którzy mają pomysł na siebie. Płytę otwiera „My insanity” i słychać ciekawe i wciągające solówki. Złożoną konstrukcję i dobre budowanie napięcia. Co może rzucać się od razu to że panowie brzmią bardzo melodyjnie i heavy metalowo. Thrash metal nie zdominował ich stylu. Progresywność wybrzmiewa w stonowanym „Pioneer of Time” czy w klimatycznym „Astoria”. Dalej mamy szybszy i bardziej speed/power metalowy „Devils Dance”, z kolei „Death & legacy” przeplatany jest licznymi solówkami. Całość zamyka melodyjny i bardziej zakręcony „Till death do us part”.
Sweeping Death po prostu zaskakuje konwencją, wykonaniem i ciekawymi pomysłami. Troszkę thrash metalu, heavy,speed, power metalu z nutką progresywności. Wybuchowa mieszanka, która dała w efekcie naprawdę intrygujący mini album. Czekam na pełnometrażowy album.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz