czwartek, 3 listopada 2022

SATAN'S BLADE - Curse of the blade (2022)



Kto nie ma dość heavy/speed metalu w stylu lat 80, ten śmiało może sięgnąć po debiutancki krążek amerykańskiej formacji Satans Blade. "Curse of the Blade" to kawał porządnie skrojonego speed metalu, gdzie królują ostre riffy, szybkie tempo i wyrazisty wokalista o ciekawiej barwie głosu. Tutaj band nie odkrywa niczego, a eksploruje dobrze znane nam tereny i odtwarza to co już dobrze znamy. Nie ma w tym nic świeżego to fakt, ale jakość i sposób podania tej speed metalowej formuły ucieszy nawet wybrednego maniaka.

Sama kapela działa od 2014 r i wiedzą jak grać i to z wykopem. Płyta banalna, ale za to za grana z sercem, hołdem dla lat 80. Nie ma grania na siłę, nie ma siłę udawanie kogoś, jest rasowy speed metal, który przenosi nas do lat 80, kiedy to scenę podbijał Exciter czy Agent Steel. Kawał dobrej roboty panowie odwalają. To co decyduje o atrakcyjności muzyki Satans Blade to bez wątpienia to co wyprawiają gitarzyści. Alonzo i Andrew stawiają na melodyjność, dynamikę i atrakcyjność. Dużo dobrego dzieje się w tej sferze. Tak samo błyszczy wyrazisty Kyle Lee i jak słychać to wokalista z powołania. No ma w sobie to coś co sprawia, że zapada w pamięci.

Okładka nasuwa lata 80 i w sumie samo brzmienie też mocno wzorowane na płytach z tamtego okresu. Na płycie mamy 7 kawałków i już otwierający "Curse of the blade" to speed metal w czystej postaci. Wtórne, ale pełne dynamiki i atrakcyjnych melodii. Naprawdę bardzo dobrze się tego słucha. Kolejna petarda na płycie to rozpędzony "Burning skies". Znów prosty motyw i odpowiednia motoryka sprawiają, że banalny utwór jest naprawdę warty uwagi. Band może troszkę gra na jedno kopyto, ale takie hiciory jak "Battalion" potrafią zapaść w pamięci. Całość wieńczy kolos w postaci "For those who dare to dream" i tutaj imponuje mrocznym klimatem i pomysłowymi motywami. Ciekawa podróż do lat 70 czy 80. Najlepszy kawałek na płycie.


 Pełno ostatnio płyt z taką muzyką i Satans blade może niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale mimo wszystko jest to płyta, która zasługuje na uwagę. Band pokazuje, że grać potrafi i robi to naprawdę dobrze. Materiał jest solidny, energiczny i przemyślany. Brakuje mi elementu zaskoczenia, czy większej dawki przebojowości. Jest nadzieja, że w przyszłością ten amerykański band pokaże nam pazury.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz