sobota, 29 kwietnia 2023

ENFORCER - Nostalgia (2023)


 "Nostalgia" to dobry tytuł dla najnowszego dzieła szwedzkiej kapeli enforcer. Faktycznie band pokazuje tutaj tęsknotę za latami 80, za swoimi korzeniami i ten dryg do tworzenia perełek z kręgu heavy/speed metalu. Ostatni krążek "Zenith" był słaby i rozczarowywał praktycznie na każdej linii. "From Beyond" był udany, ale nie powalał na kolana tak jak to robił "Death by Fire". Ogólnie jakoś tęskniłem za tym bandem i ich nową muzyką. Ostatni krążek ukazał się w 2019r. Kawał czasu minęło i oddałbym wszystko za wycieczkę w rejony z pierwszych płyt, a nie eksperymenty typu "Zenith". Na szczęście "Nostalgia" to bilet powrotny dla Enforce, bilet do świata wielkiego heavy metalu. Witajcie z powrotem, Enforcer.

Ta tęsknota za latami 80 i dawnym stylem Enforcer objawia się na kilku płaszczyznach. Wystarczy spojrzeć na klimatyczną okładkę i od razu wiadomo z czym mamy do czynienia. Okładka pełna tajemnic i zapada w pamięci. O to chodzi. Brzmienie też jakoś bardziej przypomina nam początki tej grupy i to dobry znak.  Lider Olof Wikstrand mimo upływu czasu wciąż zachwyca i porywa swoim głosem i budowaniem klimatu lat 80. Tym razem współpraca Olofa i Jonahtana układa się znacznie ciekawiej niż na poprzednim albumie. Jest energia, jest urozmaicenie, jest przebojowość i ta pasja, która była na pierwszych płytach. Enforcer wraca do swoich korzeni i to cieszy.

Znów dostajemy 40 minut muzyki, więc tutaj band niespodzianki nam nie zrobił. Na dzień dobry mamy tajemniczy i nieco futurystyczny "Armageddon" w roli intra. Czuć ten klimat jaki mamy na okładce. intro dobrze wprowadza w "Unshackle Me", który kipi energią i przebojowością. To jest Enforcer jaki znamy i kochamy. Nie mam zastrzeżeń! Speed metal pełną gębą mamy w dynamicznym "Coming Alive" i tutaj band daje czadu. Co za świetny killer, który zabiera nas do starej szkoły heavy/speed metalu z lat 80. Klasa sama w sobie. Duży plus za urozmaicenie materiału i zapewnienie kilku niespodzianek. Jedną z nich jest nieco hard rockowy "Heartbeats", który momentami przypomina mi twórczość choćby Dokken, czy wczesnego Def Leppard. Brzmi to intrygująco i pokazuje Enforcer w nieco innym wydaniu. "Demon" brzmi jak zaginiony klasyk z lat 80. Brzmi znajomo i w niczym to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Enforcer to jednak mistrzowie w swoim fachu. Pełno jest kapel tak grających, ale mało kto ma taki rozpoznawalny styl i taką jakość. Brawo Enforcer ! Coś pięknego.  Zostajemy przy szybkim tempie i "Kiss of Death" to znów speed metalowa jazda bez trzymanki. Chwytliwy refren i prosty riff robią robotę. Tytułowy "Nostalgia" to kolejny element zaskoczenia. Kawałek bardzo nastrojowy i pełen rockowych czy hard rockowych smaczków. Jest w tym świeżość i znów przejaw geniuszu tego zespołu.  Też lekki i taki nieco hard rockowy wydaje się "No tommorow" i to jest dobry utwór, ale troszkę ustępuje innym utworom. Szybko wkracza kolejny killer w postaci "At the end of rainbow" i znów band zabiera nas do swoich korzeni. Niezwykle chwytliwy kawałek, który tylko potwierdza w jak dobrej formie jest Enforcer. Imponujący jest ten niszczący riff w energicznym "White lights in the usa". Trzymają się swojej stylistyki i nie kombinują, co mnie bardzo cieszy. Sporo frajdy dostarcza też przebojowy "Keep the flame alive", który przypomina troszkę czasy "Death by Fire".

Wrócili, wrócili w wielkim stylu. Był słaby "Zenith" i potem przez długi czas była cisza. W końcu wrócili do tego co grają najlepiej. Jest stary, dobry heavy/speed metal w klimatach lat 80, czyli to z czego zasłynął Enforcer. Przecież za to ich kochamy i to przesądziło o ich sukcesie. Wielki powrót i znów wielki album.

Ocena: 9.5/10

6 komentarzy:

  1. Posłuchamy, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę jestem zawiedziony. Rozumiem próbę pogodzenia tego co na Zenith z wcześniejszą twórczością. Do Death By Fire jednak sporo brakuje. Jednak duży plus za urozmaicenie, choć tych wolniejszych utworów może trochę za dużo. Kolejne przesłuchania może poprawią ogólny odbiór.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od Zenitha na pewno lepszy, ale wszystkie pozostałe płyty biją Nostalgię na głowę. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Który album najlepszy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy Death By Fire.

    OdpowiedzUsuń
  6. U konkurencji na kanale YT - What The Fuzz Podcast też dobra ocena.
    Zależy, z której strony się patrzy. Z punktu widzenia różnorodności, komercji, itp. jest dobrze. Z punktu widzenia heavy metalu, tego klasycznego, tradycyjnego, nie najlepiej. Gdyby to była Epka: Coming Alive, Kiss Of Death, Metal Supremacia, When The Thunder Roars (Crossfire) byłoby nawet prawie bardzo dobrze. Reszta to bardziej hard rock i glam metal. Nie rozumiem skąd u autora blogu takie porównanie do Death By Fire? Tamten album pod względem produkcyjnym i kompozycyjnym bardzo dobry. Tu nawet brzmienie zbyt ugładzone. Nie wiem nawet czy ocena 5/10 nie jest za wysoka. Za dużo utworów, za mało konkretnych, za płaskie brzmienie, niepotrzebny ukłon w stronę USA.
    Grać w stylu pierwszych 4 albumów, to jedyny słuszny kierunek. Może to wynik 3 sesji nagraniowych, próby zadowolenia wszystkich? Tak się nie da. Potencjał był, jest i będzie tylko nagrać konkretną płytę na 7-9 utworów z dobrym brzmieniem, a przede wszystkim dobrymi kompozycjami i w stylu europejskim, nie amerykańskim.

    OdpowiedzUsuń