niedziela, 23 kwietnia 2023
SINTAGE - Paralyzing Chains (2023)
Pojawił się nowy band na niemieckiej scenie metalowej, który chce godnie reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej, zwłaszcza jeśli chodzi o gatunek NWOTHM. Takich zespołów jest pełno, a Sintage mimo to potrafi przebić się przez silną konkurencję i stać się jedną z najważniejszych premier roku 2023. To młody zespół, który jest głodny sukcesu i stara się by ich muzyka pełna energii i przebojowości. Nie boją się sięgać po patenty Iron Maiden, Running Wild czy Blackslash, "Paralyzing Chains" to płyta, która na pewno pozytywnie zaskoczy sporą część słuchaczy.
Wszystko zbudowano w oparciu o klimat lat 80. Wiele aspektów płyty jest wzorowane na płytach z tamtego okresu. Wystarczy jedno spojrzenie na okładkę i image muzyków. Samo nieco surowe i przybrudzone brzmienie też jakby wyjęte z tamtego okresu. Dynamiczna sekcja rytmiczna, charyzmatyczny wokal Randy'ego i pełne wdzięku i polotu partie gitarowe autorstwa Juleza czynią ten album prawdziwą ucztą dla maniaków takiego grania.
Trzeba być świadomym, że to nie muzyka która dokonuje rewolucji, a miła wycieczka do lat 80. Tak więc musimy być nastawieni na sprawdzone i znajome dźwięki. Weźmy taki "Spirit of the underground", który mocno nawiązuje do wczesnego running wild i klimatu lat 80. Ta prostota, ta energia i ten pazur. Brzmi to obłędnie. Bardzo dobrze wprowadza słuchacza do świata Sintage otwierający "Midnight Evil", który ma coś z starych płyt Iron maiden. Duża dawka energii czeka na nas w rozpędzonym "Venom", który oddaje to co najlepsze w latach 80. Mamy coś z judas Priest, coś z Running wild. Brzmi może i znajomo, ale frajda z odsłuchu jest nie do opisania. Na pewno warto wyróżnić też energiczny "Escape the scythe", gdzie można delektować się popisami wokalnymi Randy'ego i wciągającymi partiami gitarowymi Juleza. Oj dzieje się w tym kawałku. Echa Running wild mamy również w "Blazing Desaster", gdzie znów dostajemy znajomo brzmiący riff. Całość wieńczy "Flames of Sin", który z kolei ma coś z wczesnego accept.
"Paralyzing chains" to debiut, który oddaje w pełni klimat lat 80 i czyni Sintage konkurencją dla innych zespołów grających NWOTHM. Znajdziemy tutaj sporo elementów wczesnego Running wild, coś Blackslash czy iron maiden. Niby oklepane to wszystko, a zabawa przednia. Będę z pewnością wracał do tego krążka i będę śledził poczynania tej kapeli.
Ocena: 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niemcy jak zwykle perfekcyjni, tym razem jeśli chodzi naśladowanie brzmienia metalowych kapel z lat 80-tych, i dobrze, że akurat tym się zajęli, a nie... Energia zespołu i wokalisty jak w Riot City, a kawałki w sam raz jeśli chodzi o czas trwania, a nie to co w obecnej Metallice, to jeśli chodzi o współczesne odniesienia. Fajnie wyłapujesz te ich konkretnie adresowane riffowe inspiracje, bo dla mnie brzmią bardzo podobnie i trudno wyróżnić jakiś utwór, bo tak naprawdę to wyróżniają się wszystkie, i brzmią naprawdę znakomicie, tak jest, zabawa jest przednia !
OdpowiedzUsuń