czwartek, 4 lipca 2024

VISIONS OF ATLANTIS - Pirates II : armada (2024)


 Odnoszę wrażenie, że po wielu latach, po wielu płytach pochodzący z Austrii Visions of Atlantis w końcu znalazł swój charakter, swoje prawdziwe "ja" i swój styl. Wszystko za sprawą albumu "Pirates", który ukazał się w 2022r. Band pokazał, że piracka tematyka i symfoniczny heavy/power metal znakomicie ze sobą współgrają. Znakomity przykład, że można ciekawie zapodać tematykę poświęconą piratom. Pytanie jakie się nasuwało, czy ta piracka tematyka to jednorazowy wybryk, czy band pójdzie obraną ścieżką i spróbuje powtórzyć sukces płyty "Pirates" i tym samym pociągnąć jeszcze motyw tematyki pirackiej. Mamy rok 2024, a band prezentuje album o nazwie "Pirates II : Armanda".

Nie zmienił się skład, nie zmieniła się tematyka, a styl grupy ten sam. Na pewno można odczuć, że druga część jest jakby bardziej epicka, nagra z większym rozmachem. Jest spory nacisk położony na emocje, na klimatyczne granie. Dopiero potem liczy się przebojowość, chwytliwe melodie, czy szybkie tempo. Pod tym względem druga część jest troszkę inna, ale to wciąż granie na wysokim poziomie. Era piratów, to najlepsze co spotkało ten band i śmiało mogę rzec, że teraz band przeżywa swój najlepszy okres i nagrywa najlepsze albumy w swojej karierze.

W dalszym ciągu przepiękne partie gitarowe wygrywa Christian Douscha, który stawia na pomysłowość, na melodyjność i urozmaicenie. Znajdziemy epickie partie, ale i takie pełne energii i power metalowego kopa. Nie byłoby Visions of Atlatnis, gdyby nie duet Clementine i Michele w sferze partii wokalnych. Oni są jak woda i ogień, jak dwa osobne elementy układanki tworzące perfekcyjną całość. Clementine ma taki klimatyczny i zarazem kojący głos, który przenosi do klimatu opery. Jedna z najlepszych wokalistek w tej kategorii heavy/power metalu. Michele z kolei potrafi budować napięcia i nadać całości nieco drapieżności. Każdy z tych elementów zawartych na płycie, każdy z tych dźwięków ma jakiś cel. Nie ma tu chybionych pomysłów.

Tym razem zaczynamy nieco inaczej. Filmowy klimat i  stonowane dźwięki wprowadzają nas w spokojny "To those who choose to fight". Kto kocha takie klimaty i nastrojowe granie ten z pewnością szybko podłapie temat. Prawdziwa jazda zaczyna się wraz z "The land of the free' i to jest symfoniczny heavy/power metal jaki kocham. Jest podniośle, pomysłowo, z rozmachem i dbałością o detale. Mało kto teraz gra na takim poziomie jak tutaj Vision of Atlantis. Oj są teraz na fali. Singlowy "Monsters" to kolejny wielki przebój tej grupy, który pokazuje jak w znakomitej formie są. Utwór szybko wpada w ucho i na długo zostaje. Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze.  Mnie osobiście bardzo zaskoczył nieco folkowy "Tonight im alive" i band pokazuje że potrafi postawić na pomysłowość i wyrwać się z jasno określonych ram. Główny motyw sieje tutaj zniszczenie i wyczuwam że szykuje się kolejny koncertowy hicior. Znalazło się miejsce na power metalową petardą i taki właśnie jest "Armada" i dalej jestem w szoku jak ten band teraz rozwinął skrzydła na tych dwóch ostatnich płytach. Kolejne miłe zaskoczenie to marszowy, epicki i pełen różnych smaczków "The Dead of The Sea". 7 minut tutaj trwa jak minuta, szybko czas tutaj zlatuje. Jest moc i to kolejna perełka na płycie. Band nie poprzestaje na tym, bo potem wkracza rozpędzony "Hellfire" i to jeden z najostrzejszych kawałków na płycie. Visions of Atlantis pokazuje klasę i przebije wiele formacji grających symfoniczny power metal. Marszowe tempo i spokojniejszy refren w "Collide" też potrafią oczarować słuchacza. Coś z starych płyt Nightwish mamy w przebojowym "Magic of the night", który również opiera się na chwytliwym riffie i pomysłowym refrenie. Ballada "underwater" to wg mnie najsłabszy punkt nowego krążka i to złe wrażenie zaciera 7 minutowy "Where the sky and ocean blind", który imponuje rozmachem i urozmaiconą formułą. Świetne zwieńczenie całości.

Visions of Atlantis idzie za ciosem i nagrywa przemyślaną i dojrzałą kontynuację hitu z 2022r. "Pirates II" to nie jakiś skok na kasę i pojechanie na sentymencie i znakomicie przyjętej pierwszej części. Band rzeczywiście miał coś jeszcze do powiedzenia i miał pomysł na ten album. Wad jest bardzo mało, hitów bardzo dużo i jest plejada przepięknych dźwięków i finezyjnych partii. Visions of atlatnis pokazał, że można znakomicie połączyć świat piratów, morskich podróży z symfonicznym heavy/power metalem. Oby zostali już do końca swojej działalności w tej tematyce i stylistyce. Odnaleźli w końcu swój styl i charakter. Band zmienił się na lepsze. Brawo!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz