sobota, 31 sierpnia 2024
PHAETHON - Wielder of the Steel (2024)
"Wielder of the steel" to debiut brytyjskiej formacji Phaethon. Band działa od 2020r i za cel obrali sobie granie epickiego heavy metalu, w którym słychać nawiązania do twórczości Manilla Road, Cirith Ungol, Megaton Sword. Elementem zaskoczenia na pewno jest, że ten album zmajstrował brytyjski band, ale to nie koniec niespodzianek. Muzycy, którzy tworzą ten band mają do czynienia na co dzień z death metalem czy black metalem. Mimo nieco innej stylistyki udało się stworzyć niezwykle ciekawy materiał. Jest klimat, jest sporo przemyślanych riffów, melodii, czy wciągających motywów gitarowych. Jest klasycznie, a zarazem świeżo i z pomysłem.
W muzyce Phaethon bardzo istotną rolę pełni wokalista Vrath. Potrafi śpiewać klimatycznie, z pazurem i epicko. Nie daje też zapomnieć o swojej mrocznej połowie i potrafi zaśpiewać bardziej w stylu death metalowym. Ma to swój urok. Za partie gitarowe odpowiada Vrath i Decado, którzy stawiają na epickie riffy i złożone melodie. Panowie stawiają na klasyczny wydźwięk i to zdaje egzamin. Okładka nie wiele zdradza i nawet nasuwa na myśl doom metalowe wydawnictwa. Samo brzmienie też przybrudzone i rodem z płyt z lat 80. To wszystko nabiera sensu, kiedy odpali się krążek i z głośników zaczynają wydobywać się pierwsze dźwięki.
Na start dostajemy "Eternal Hammerer" i od razu słychać, że zespół potrafi grać, ma pomysł na siebie i potrafią tworzyć pomysłowe kawałki. Epickość daje o sobie znać w "Vanguard of the emperor" i tutaj nawet coś z dokonań Running wild można uświadczyć. Marszowe tempo, epickość, rycerski klimat i można w pełni odpłynąć przy dźwiękach Phaethon. Band potrafi grać też mrocznie i posępnie, tak jak to ma miejsce w "Tolls of Perdition". Nie zabrakło też bardziej energicznych kawałków i taki jest "Blasphemers", który znów czerpie garściami z Running Wild. Wystarczy wsłuchać się w pracę gitarzystów. Końcówka płyty to energiczny i drapieżny "Phaethon must fall" i epicki, a zarazem bardzo nastrojowy "Wielder of The steel". Końcówka bardzo emocjonująca i pokazująca potencjał tej formacji.
Nie jest to może najlepsze co usłyszałem w roku 2024, ale z pewnością jest tu potencjał, a zespół nagrał kawał solidnego epickiego heavy metalu. Jest klasycznie, jest sporo udanych riffów i pomysłowych melodii. Zabrakło może pomysłów na cały materiał i hitów, który by na nieco zostały w pamięci. Płyta na pewno zasługuje na uwagę, zwłaszcza jeśli kocha się twórczość Megaton sword, czy Manilla Road.
Ocena: 7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz