sobota, 19 października 2013

MESSENGER - Starwolf pt 1: The Messengers (2013)

Czas na kolejną tegoroczną niespodziankę w gatunku heavy/power metal. Przenieśmy się do krainy, która jest domem dla takich kapel jak Gamma Ray, Running wild czy Stormwarrior. Do niemieckiej sceny metalowej na której zrodził się w 1990 roku zespół o nazwie Messenger. W latach 90 wydał dwa albumy by potem udać się w zapomnienie. Jednak udało im się powrócić i choć cały czas było to solidne niemieckie łojenie to jednak nie czułem pełnej satysfakcji. Wszyscy ostatnio zachwalali „See You In Hell”, ale dla mnie było co najwyżej dobry. Brakowało mi ognia, brakowało pewności, dopracowania, ciekawszych pomysłów na utwory, brakowało mi odpowiedniego wykończenia, czyli przysłowiowej „kropki nad i”. Początkowo zbyłem nowy album messenger zatytułowany „Starwolf pt 1: The messengers”. Nie ciekawiła mnie zawartość po przygodach ze wcześniejszymi albumami. Jednak gdy ktoś coś poleca to zazwyczaj staram się sprawdzić i wyrobić swoje zdanie. Wiecie co? Mile się zaskoczyłem tym co usłyszałem na tym krążku.

Możecie sobie wyobrazić moją minę kiedy z dźwięku zaczęły się wydobywać ostre, agresywne, a przede wszystkim pomysłowe i bardzo melodyjne riffy i solówki duetu Franka/ Patricka. Olśnienie z ich strony? A może w końcu postawienie na znakomite wzorce zaczerpnięte z takich tuz niemieckiej sceny metalowej jak Running Wild, Gamma Ray czy Stormwarrior? Usłyszeć wpływy trzech moich ulubionych niemieckich kapel na nowej płycie Messenger było ogromnym zaskoczeniem i bez wątpienia to też zapewniło atrakcyjność kompozycji. Kompozycje są dynamiczne, chwytliwe, mają moc przyciągania i działania na słuchacza. Ktoś powie to wszystko już gdzieś było, ale tutaj Messenger stara się wykreować coś własnego przy wykorzystaniu znanych patentów. „The Spectre” swoim głównym motywem, średnim tempem nasuwa Running Wild w takim melodyjnym „Pirates Of Space” też można wyłapać podobne elementy. Znakomitym potwierdzeniem wpływów Running Wild jest cover tej grupy w postaci „Port Royal”. Materiał jest zróżnicowany dynamiczny, pełen energii i cały czas się coś dzieje. Kapele nie przystaje przy jednym motywie czy przy jednej stylistyce. Fani power metalu mogę od razu pokochać energiczny „Raiders Of Galaxy”, który nasuwa mi Gamma Ray i wokalista Siegfried brzmi jak Kai Hansen. Wokalnie wypada na albumie wybornie i słychać, że się wyrobił ostatnim czasy. Jest charyzma, zadziorność i emocje, a przecież o to chodzi. Rytmiczny i melodyjny „Salvation” zawiera echa Primal Fear i Judas Priest, a utwór upiększył Ralf Scheepers, którego przedstawiać nikomu nie trzeba. To jednak nie koniec niespodzianek, bowiem pojawiają się hard rockowe kawałki jak „Earth , Water and power” czy epicki wstawki jak te w „ Born To Face The Wind”. Wszystko zostało rozwinięte i ulepszone, nawet brzmienie, który zyskało na zadziorności.

Messenger pokazało że chce być kolejny bardzo dobrym zespołem niemieckim o którym ma być głośno. Nowy album tej formacji dowodzi, że znaleźli pomysł na siebie, że wiedzą jak tworzyć hity i utwory o których chce się pamiętać. Płyta jest dojrzała i przemyślana i nie ma się do czego przyczepić. Brawo! Miłe zaskoczenie tegoroczne i czekam na więcej płyt Messenger. Pozycja obowiązkowa dla maniaków niemieckiej sceny metalowej.

Ocena: 8.5/10

4 komentarze:

  1. Widać krok do przodu i jakiś postęp w porównaniu z poprzednim albumem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchałem, nijakie i w drugiej części męczące 4.5/10.
    Polecam za to Bloody Horrors - Spiritual Relics oraz Sign Of The Jackal - Mark Of The Beast.

    OdpowiedzUsuń
  3. No faktycznie nie jest tak dobry jak się zapowiadał... Również polecam Sign Of The Jackal \m/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh taki komentarz można by umieścić pod recenzją nowego Metal Church :D Bo zapowiadał się zacnie, a ostatecznie czuje ogromny niedosyt.

      Usuń