Miło jest widzieć, że
ostatnim czasy coraz więcej kapel z lat 80 powraca do interesu.
Jasne raczej światu już nie zwojują, może nie poruszą metalowego
światka, ale sprawią że wspomnienia ożyją i znów
poczujemy klimat lat 80. Choćby dlatego miło jest widzieć, że
kapele które grały w latach 80 i potem przepadły bez wieści
powracają i wciąż tworzą muzykę. Nie zawsze powrót okaże
się dobrym pomysłem, czasem kończy się to fiaskiem, ale powrót
niemieckiego Creature warto odnotować. Marco, Torsten i Carsten w
1982r powołali tą formację i wciąż ją tworzą co bardzo cieszy.
W 1989r kapela wydała swój debiutancki album „Creature”
który był solidną mieszanką heavy metalu, hard rocka i
NWOBHM. W 1991 r kapela się rozpadła i przez te wszystkie lata nikt
nie myślał o powrocie tej formacji. W powrocie zespołowi pomogła
wytwórnia Karthago. Zaczęło się od gigu, koncertu, a potem
kapela powróciła na dobre. Owocem tego jest drugi album w
postaci „Ride the bullet”. Jak się patrzy na okładkę to widać,
że kapela żyje latami 80, że chce kontynuować działalność tam
gdzie zakończyła. Takie płyty zawsze są w cenie, zwłaszcza jeśli
mają być w klimatach lat 80. W zespole nie ma już wokalisty
Alexendra Schmitta i basisty Martina Henke, ale mimo tego zespół
znalazł godnych zastępców. Ciekawym zabiegiem okazało się
zatrudnienie dwóch wokalistek. Jest Sussene i Daniela i dają
radę obie wokalistki. Nie ma wpadki w tym zakresie. Jest prostota,
jest nacisk na klasyczny wydźwięk i w efekcie wszystko brzmi tak
jak trzeba. Kiedy odpala się album i atakuje nas „Nervous
Break down” to już wiadomo, że będzie to kawał
porządnego heavy metalowego grania. Klasyczny riff osadzony w
klimatach Accept czy Judas Priest. Mocną stroną jest przebojowy
charakter płyty i dobra praca gitarzystów. Clausen i Janz
wciąż mają w sobie to coś i wiedzą jak zabrać nas do lat 80.
„Ride the bullet”
to kolejny przebój i przykład, że jednak powrót mimo
tylu lat może okazać się strzałem w dziesiątkę. Mocny i
chwytliwy kawałek, który klimat po prostu potrafi zauroczyć.
„Can't you realize” troszkę bardziej hard rockowy
i wzorowany na starych płytach Accept, co ucieszy fanów
niemieckiego metalu. Warto też pochwalić zespół lekkość i
umiejętność tworzenia przebojów. Na nowej płycie nie
brakuje nam ich, o czym może świadczyć porywający „Don't
Believe in Rumors”. Kto lubi nutkę szaleństwa i Ac/Dc ten
doceni rockowy „deep down Dirty”. Sporo klasyki
słychać w prostym i zadziornym „Heroes” czy
rozpędzonym „Split”. Właściwie nie ma tutaj
słabych utworów i każdy znich daje sporo radości i jest
niezłą rozrywką. Można naprawdę dobrze się bawić w rytmach
radosnego „I cant break out”. Udało się stworzyć
równy i dopracowany materiał, który jest mocno
osadzony w latach 80. Najlepsze jest to, że ta płyta brzmi
autentycznie i ciężko uwierzyć, że została wydana w 2015.
Creature wraca w wielkim stylu po 26 latach i nie mają się czego
wstydzić, bo jest to bardzo solidny album, który pokazuje że
klasyczny metal wciąż ma się bardzo dobrze. Polecam.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz