Twórczość
J.R Tolkiena co raz częściej pojawia się w muzyce heavy metalowej.
Jednak jeszcze nie spotkałem się z wykorzystaniem tej tematyki w
epickim black metalu. Serbski Numenor udowodnił, że jednak jest to
możliwe. Kapela powstała w 2009 r na gruzach Esgaroth i jedynym
członkiem z tamtego okresu został Despot Marko Miranovic. Wokalista
stworzył nowy band, który miał skupić się na graniu
mrocznego i melodyjnego black metalu, w którym słychać
elementy takich gatunków jak heavy/power metal czy symfoniczny
metal. Taka stylistyka może budzić wątpliwości, czy wykorzystanie
tylu elementów faktycznie jest dobrym pomysłem. Zazwyczaj
taka mieszanka jest chaotyczna i ciężko strawna, ale nie w
przypadku Numenor. Potrafią dobrze wyważyć poszczególne
elementy i to sprawia, że ich muzyka jest atrakcyjna i miła dla
ucha. Marko stworzył nowy band z nowymi muzykami i w 2013 roku wydał
„Colossal Darkness”. Ciężko mówić tutaj o debiucie, bo
płyta jest przemyślana i dopracowana. Na krążku znajdziemy 35
minut klimatycznej muzyki, w której jest podniosłość,
epickość i duża dawka melodyjności. Okładka czy brzmienie są
idealnie dopasowane do tego co słyszymy na płycie. Otwieracz „Opus
Draconics”
to zgrabne intro, które wprowadza w nas w ten podniosły i
mroczny klimat. Po minucie pojawia się pierwsza prawdziwa petarda i
„The Eternal Champion”
to niezwykle melodyjny utwór o symfonicznym zabarwieniu.
Stonowany i bardziej klimatyczny „The hour of
the Dragon”
też ma w sobie coś przyciągającego uwagę. Brankovic i Kemeny to
dwaj gitarzyści, którzy dwoją się i troją, zwłaszcza w
takim energicznym „the Alchemist”.
Panowie starają się urozmaicać utwory swoimi zagrywkami. Dbają o
technikę jak i o emocję, a to ma dobry wpływ na kompozycję.
Najciekawszym utworem na płycie jest rozpędzony „Chronomancer”
czy marszowy „Servants of Sorcery”.
Całość zamyka klimatyczny i nieco teatralny „The
sailor on the seas of fate”,
który pokazuje potencjał zespołu i wartość tej płyty.
Dzieje się sporo na tej płycie i nie ma mowy tutaj o nudzie. Każdy
kawałek to inna przygoda i inne przeżycie. Gitarzyści urozmaicają
materiał różnymi ciekawymi motywami, a klawisze nadają
odpowiedniej melodyjności i podniosłości. Całość dobrze spina
wokalista Marko, który śpiewa agresywnie i buduje przy tym
mroczny, black metalowy klimat. Jednym słowem dobrze znać ten
zespół i ich debiutancki krążek „Colessal Darkness”.
Ocena:
7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz