Imagika reaktywował się w 2018r i teraz po 9 latach powraca z nowym dziełem. "Only dark Hearts survive" to 8 dzieło tej zasłużonej amerykańskiej formacji. Miło, że zespół wrócił bo znakomicie potrafią łączyć power metal i thrash metal. Pod wieloma względami przypominają twórczość Iced Earth, czy Hellscream. Z tym drugim bandem to zrozumiałe podobieństwo, bowiem udziela się tam wokalista Norman Skinner. Czy warto było czekać 9 lat?
Na pewno zadbana aby pod względem technicznym płyta prezentowała się okazale. Brzmienie jest mocne, zadziorne i takie w stylu Imagika. Nie ma tutaj niespodzianki pod tym względem. Okładka troszkę taka jakby robiona na kolanie. Jest nie dopracowana i to widać gołym okiem. Oprócz Normana wrócił gitarzysta Steve Rice,basista Jim Pegram. W roli perkusisty pojawił się Matt Thompson, który znany jest z występów u boku Kinga Diamonda. Skład jest silny i to na pewno przedkłada się na jakość tego wydawnictwa.
Płyta jest krótka bo trwa zaledwie 37 minut i rozłożono to na 8 utworów. Na samym początku mamy zadziorny "Where our demons dwell". Znajdziemy tutaj ostry riff i chwytliwe melodie, tak więc mamy pierwszy rasowy hit. Steve Rice stawia na toporność i soczyste granie w nieco szybszym "Cast into damnation". Najlepsze jest to, że cały czas słuchając tej płyty mam skojarzenia z Iced Earth. Troszkę za bardzo przekombinowany jest "Suffocate on hate" i nic ten utwór tutaj nie wnosi. Power metal w większym zakresie mamy w energicznym "The Spiteful one" i to jest prawdziwa petarda. Nutka hard rockowego feelingu mamy w chwytliwym "The faceless Rise". Całość zamyka zadziorny i dynamiczny "Only dark hearts survive" i to solidny heavy metalowy kawałek.
Minęło sporo czasu od ostatniej płyty i troszkę osłabł Imagika, ale wciąż grają solidny heavy/power metal. Zabrakło dopracowanie i nieco mocniejszych utworów, ale dobrze że Imagika wróciła. Czekam na kolejne dzieło i kto wie może będzie lepiej niż na "Only dark hearts survive".
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz