10 lat przyszło czekać fanom hiszpańskiego Unbound na nowy album. Trzeba przyznać, że warto było. "Prophecy" to swoista kontynuacja "Nightmares" z 2009r. Band istnieje na scenie metalowej od 2006r i słychać, że inspirują się twórczością Judas Priest, Iron maiden czy Gamma Ray. Grać potrafią i to na całkiem dobrym poziomie, tak więc śmiało można polecić najnowsze dzieło zatytułowane "Prophecy".
Album jest prosty i dzięki temu płyta jest łatwa w odbiorze. Takie rozwiązania sprawia, że płyta zaskakuje lekkością, mocnymi riffami i przebojowością. Znajdziemy tutaj solidne i zgrane partie gitarowe Alvaro i Sergio. Jest między nimi chemia i znakomicie się uzupełniają.Swoje 3 grosze dorzuca wokalista Dawid, który odnajduje się w wysokich rejestrach i jest motorem napędowym Unbound.
Płytę wypełnia 10 kawałków i każdy z nich potrafi przypaść do gustu. Szybki "Running Out" imponuje energią, mocnym riffem i brytyjską manierą. Mamy też mocny i prosty w przekazie "Fear for sale", który zachwyca szybkością i melodyjnym charakterem. W takiej stylistyce band wypada najlepiej. Przyspieszamy w energicznym "Russian Roulette" i ta kompozycja szybko zapada w pamięci. Troszkę gorzej wypada stonowany i nieco progresywny "The witch". Za mało tutaj ikry i ognia, ale fanom rockowych klimatów może się spodobać. Elementy power metalu mamy w rozpędzonym "Heart of fire", który pokazuje potencjał jaki drzemie w tej kapeli. W końcu mamy ostrzejsze riffy i bardziej złożone partie gitarowe. Old schoolowo brzmi "Fell & Survived" i jest to kolejna petarda na płycie. W podobnym klimacie utrzymany jest melodyjny "Pegasus", który znów ociera się o power metal, co bardzo mi się podoba. Całość zamyka lekki i nieco hard rockowy "Tomorrow will be late".
"Prophecy" to płyta, która pokazuje że heavy/power metal może być prosty i zarazem chwytliwy. Ta płyta nie wykracza poza ramy tego gatunku, ale doświadczenie muzyków przedłożyło się na jakość zawartości. Płyta godna uwagi to na pewno!
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz