sobota, 6 marca 2021
LUNAR SHADOW - Wish to leave (2021)
Ostatnio mam wrażenie, że muzyka heavy metalowa niczym nie zaskakuje i w zasadzie wiele z słuchanych płyt ma wspólny mianownik i można je wrzucić do jednego worka. Ciężko o płytę, która zaskoczy ciekawymi pomysłami i świeżością. Przychodzi jednak taki dzień, w którym może się wszystko zmienić. W ostatnim czasie natrafiłem na niemiecki band Lunar Shadow, który wydał najnowszy krążek zatytułowany "Wish to leave". Okładka nic nie zdradza i jest bardzo tajemnicza. Ciężko mówić tu typowym heavy metalowym wydawnictwie i ta okładka to tylko potwierdza. Jest szok, niedowierzanie, ale to wszystko jest bardzo pozytywne. Jedna z ciekawszych płyt roku 2021, która szokuje i to pod wieloma względami.
Słucha się tego jednym tchem i ciężko tak łatwo wskazać inspiracje muzyków. Słyszę tam coś z Ghost, Altantean Kodex, czy in solitude. Jednak nie jest to jakaś tam kalka i Lunar Shadow ma swój świat, swoje pomysły i swój rodzaj heavy metalu. Styl też nie jest tak łatwy do określenia. Znajdzie się coś z progresywnego rocka, z post punku, NWOBHM czy dark metalu. Znajdziemy tutaj wiele smaczków i odesłań do różnych gatunków muzycznych i to jest piękne. Band przekracza różnego rodzaju bariery i szokuje swoją wyobraźnią i techniką. Robert Rottig to punkt wyjściowy w muzyce Lunar Shadow. Jak on czaruje swoim głosem i to on odpowiada za ten mroczny, tajemniczy nieco fantasy klimat. Jednak głosem można wykreować nowy, lepszy świat. Czysta Magia. "Wish to leave" to wyjątkowy album od strony również brzmieniowej, bo przypomina to płyty z lat 70. No i wyróżniają go też pomysłowe i pełne luzy i świeżości popisy gitarowe. Ta muzyka po prostu płynie i pochłania słuchacza od pierwszych dźwięków. Nie jest to typowe metalowe dzieło. No bo przecież taki romantyczny "I will lose You" momentami przypomina mi Mike'a Oldfielda. Kawałek komercyjny, może i momentami popowy, ale to jest piękne. Co za niesamowity klimat tutaj panuje. Płytę otwiera niepokojący i bardzo tajemniczy "Serpents Die". Utwór po 2 minutach nabiera mocy i partie gitarowe wgniatają w fotel. Słychać coś z progresywnego metalu, coś z Nwobhm, czy mrocznego metalu. To nie kolejny heavy metalowy album, który jest kolejną kopią iron maiden czy judas priest. Jest szok i brawa dla zespołu, że takie melodie wykreowali. "Delomelanicon" to kolejny przykład jak gitarzyści Max i K. Hamacher znakomicie się rozumieją i jak czarują swoją grą. Te dźwięki są pięknie i to nie jakaś tam papka przypadkowych dźwięków. Oj dużo się tutaj dzieje i brakuje słów by to opisać. Heavy metalowy pazur mamy w melancholijnym "And silenced screamed". Całość wieńczy prawie 10 minutowy "The darkness between the stars", który jest taką wisienką na torcie. Panowie dają upust swoim pomysłom i wypływa ten geniusz muzyczny. Nowa jakość metalu!
"Wish to leave" to coś więcej niż tam kolejna płyta heavy metalowa. To wielkie emocjonalne przeżycie i prawdziwa podróż w nieznany nam świat fantasy.Niesamowity wokalista i te nietuzinkowe partie gitarowe to przepustka do innego wymiaru, gdzie dźwięki działają na emocje słuchacza. Piękna muzyka, która wyróżnia się na tle innych wydawnictw. Gorąco polecam, bo warto!
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz