czwartek, 8 lutego 2024

SIBYLLINE - Heart of Hunter (2023)


 Żyjemy w czasach, gdzie muzykę jakby łatwiej stworzyć, łatwiej dotrzeć do szerszego grona słuchaczy. Często można spotkać projekty muzyczne tworzone przez jedną osobę. Co ciekawe większość z takich projektów potrafi pozytywnie zaskoczyć. Na naszej scenie metalowej też pojawiają się takie projekty muzyczne i Sibylline to znakomity tego przykład. Mózgiem całej operacji jest Arkadiusz Furdel, który powołał ten projekt jeszcze w 2004r.  Muzyka z pogranicza heavy metalu, modern metalu, power metalu, hard rocka i wachlarz możliwości jest spory. To jest właśnie to co znajdziecie na "Heart of The Hunter" z 2023r.

Oczywiście mamy sesyjnych muzyków w postaci Davida Berry'ego na perkusji i Janka Zdunka na basie. Wokal i gitary to sprawka Arkadiusza, który stara się znaleźć bardziej wyszukane melodie i złożone aranżacje. Ma to swoje plusy i minusy. Szuka własnego stylu, ale traci to na przebojowości i przystępności dla słuchacza. Czego mi osobiście brakuje to z pewnością drapieżności w głosie Arkadiusza i nieco większej pewności w zagrywkach gitarowych. To jest kolejny aspekt, gdzie wygrywa lekkość, progresywność i bardziej rockowe oblicze, aniżeli metalowe. Takie odnoszę wrażenie słuchając choćby takiego tytułowego "Heart of Hunter". O wiele ciekawszy jest marszowy i taki agresywniejszy "Heaven is Falling". Od razu rzuca się progresywny feeling kawałka i pełne lekkości i finezji zagrywki gitarowe. To jest jasny punkt tej płyty. Więcej hard rocka i klimatu z lat 80 czy 90 można uświadczyć w nastrojowym "Breakdown" i to kompozycja na pograniczu ballady. Jest w tym coś urzekającego i właśnie do takiego grania wokal Arkadiusza najlepiej się sprawdza. Mamy emocje i rasowy hit, a to już coś. Kto lubi nowoczesny heavy metal i mocniejszy riff, ten powinien zwrócić uwagę na całkiem udany "Seventh Son". Zamykający "My Sanctuary" też bardziej nastrojowy, ocierający się o progresywny rock.

Takie płyty też są potrzebne. "Heart of The hunter" to przykład, że można pójść własną drogą, realizować swoje pasje i spełniać swoje najskrytsze pragnienia. Płyta ma swój styl, swoje skryte piękno, które na pewno odkryje nie jeden smakosz progresywnych dźwięków i rocka. Kiedy inni idą za pewnymi schematami i standardami, to Sibylline idzie własną ścieżką. Nie chcą być kolejną kopią kapela grającej heavy metal z lat 80, czy muzykę, którą serwuje wiele kapel. No trzeba mieć na pewno dzień na tego typu muzykę, żeby trafiło do słuchacza. Nie można zapomnieć, że jest też sporo minusów. Nie znajdziemy tu chwytliwe melodie, czy przeboje które od razu wpadają w ucho. Agresji też nie ma, a sam wokal też bardzo specyficzny, który momentami może nieco utrudnić odbiór. Najlepiej posłuchać i wyrobić swoje zdanie. Każdy niech spróbuje i sam oceni czy to dla niego płyta. Pomysł był, ale troszkę wykonanie nie do końca mnie przekonuje.

Ocena: 5.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz