Moda na granie heavy
metalu w stylu lat 80 nie mija, ba z każdym rokiem poszerza się o
nowe zespoły, a o sukcesie i nagrywaniu dobrych płyt, decyduje nie
tylko pomysłowość, nie tylko dobre umiejętności muzyków,
ale przede wszystkim głód osiągania sukcesu i bycia
rozpoznawalnym. ENFORCER czy taki WHITE WIZZARD choć są
rozpoznawalne, to jednak z powodu braku głodu nie potrafią trzymać
równego poziomu, nie potrafią nagrać kolejnego dobrego
albumu i ich pomysły skończyły się na debiutanckich albumach.
Natomiast w przypadku kanadyjskiego STRIKER jest
inaczej. Jest to zespół który robi swoje, nie patrząc
na innych, na to co modne, na to czy będzie to popularne czy nie.
Jest to zespół który sprawia że duch metalu z lat 80,
speed metalowa formuła wciąż żyje i będzie żyć. Sam zespół
został założony w 2007 roku z inicjatywy Iana Sandercocka i Dana
Cleary'ego i w 2010 kapela wydała debiutancki album „Eys
Of The Night” i to był udany debiut tej formacji O ile był
to krążek troszkę jakby zrobiony z pewnym dystansem i z lekką
próbą sił zespołu, o tyle drugi album „Armed To The
Teeth” który został wydany przez zespół w tym
roku już jest bardziej dojrzały pod względem kompozycyjnym,
pomysły tutaj zespół rzuca niczym asy z rękawa. Album także
jest bardziej dojrzały pod względem aranżacji i w tym aspekcie
słowa uznania dla muzyków. Dan Cleary to nie tylko wyśmienity
wokalista, który imponuje techniką, lecz muzyk o emocjonalnym
podejściu, gdzie każda fraza, każdy tekst musi brzmieć
zadziornie, głośno, mocno, z prawdziwą energią i w połączeniu z
manierą pokroju Ralfa Scheepersa stanowi to wybuchowy duet. Jeśli
myślicie że wokal to jedyny atut tego wydawnictwa i jedyna rzecz
która przeszła proces rozwoju to jesteście w błędzie. Nie
można w żadnym wypadku pominąć zgrany duet gitarzystów
tworzony przez Iana Sandercocka oraz Chrisa Seggera. Jeśli ktoś
pamięta czasy lat 80 i to jak znaczącą rolę odgrywały pojedynki
na solówki, zadziorne i zapadające w głowie riffy, ten może
być spokojny o ten aspekt na tym albumie. Słychać, że gitarzyści
również się rozwinęli, jest więcej energii, więcej
chwytliwych i elektryzujących partii, a solówki które
wygrywają na przemian, są dynamiczne, rytmiczne i bardzo melodyjne.
I czego można chcieć więcej? Zwłaszcza kiedy prócz wyżej
wymienionych zalet, mamy mocne, soczyste, ale jednocześnie zadziorne
brzmienie oraz dynamiczny, równy i wypchany po brzegi
przebojami materiał.
Słuchając zawartości
można usłyszeć speed metalowe kompozycje jak „Forever”
z riffem nawiązującym do twórczości RUNNING WILD, ale tutaj
można usłyszeć wpływy wielu kapel i można by wymienić JUDAS
PRIEST, CROSSFIRE i wiele innych. Tak szybkość, rozpędzona sekcja
rytmiczna, wysunięty i wysokie rejestry wokalisty, z melodyjnym i
ostrym riffem tak jak to jest w przypadku „Wolf Gang” to
znak rozpoznawczy tej kapeli i w takiej formule wypada wręcz
perfekcyjnie i mało zespołów tak znakomicie sobie radzi w
konwencji speed metalowej z elementami power metalu. Można też
usłyszeć kompozycje przesiąknięte patentami power metalowymi,
gdzie jest podobna forma, konstrukcja melodii oraz przebojowy
charakter i świetnie odzwierciedla to chwytliwy „Fight for
Your Life” , ostrzejszy „Land Of The Lost”,
dynamiczny „Feed My Fire” czy też rozpędzony „All
The way” . Są to kompozycje które stanowią trzon
albumu i na plus zaliczę skojarzenia z PRIMAL FEAR, SKANNERS, czy
też HELLOWEEN. Słuchając owego dzieła można usłyszeć też
kompozycje, bardziej hard rockowe, gdzie słychać coś z KROKUS,
ostatnich dokonań EDGUY, czy też SKANNERS z albumu „Factory Of
steel” i takie urozmaicenie odpowiada mi jak najbardziej. I taki
„Let It Burn” czy „Lethal Force” to utwory
które dostarczają słuchaczowi sporo rozrywki i uważam że
są to kompozycje świetne na koncert. Reszta utworów trzyma
taki sam wysoki poziom.
STRIKER potrzebował
tylko 2 lat, kilku sprawdzonych chwytów charakterystycznych
dla SKANNERS, JUDAS PRIEST oraz wielu innych kapel z lat 80 i
sprawdzony skład muzyków, żeby nagrać znakomity album,
który kipi energią, tętni własnym życie. Słuchanie tego
wydawnictwa to prawdziwa frajda, są atrakcyjne melodie, zapadające
w pamięci przeboje, imponujące partie muzyków i tutaj ciężko
dostrzec jakąś wadę. Wtórność? Tak, ale w tym przypadku
trzeba to uznać za zaletę. Jedna z bardziej metalowych płyt w tym
roku. Gorąco polecam.
Ocena: 9.5/10
Tak płyta jest naprawdę dobra porywa od pierwszego riffu świetne melodie dawno nie słyszałem tak dobrej muzy również gorąco polecam.
OdpowiedzUsuń