Szukacie ciekawego
debiutu? Lubicie mroczny klimat nawiązujący do filmów grozy
czy też tematyki poświęconej złu? Fascynuje was muzyka,w której
słychać elementy doom metalu, speed metalu, black metalu, NWOBHM
czy też heavy metalu? Jeśli tak, to może jesteście gotowi na
bliższe spotkanie z norweskim Black Magic, który w tym roku
wydał swój pierwszy album zatytułowany „The Wizards
Spell”.
Jeśli informacje o
zespole są wiarygodne, to można stwierdzić że zespół
powraca ze świata umarłych, no bo w końcu działali w latach 2006
-2012. Jednak to jest przeszłość, bowiem zespół istnieje i
ma się dobrze, o czym świadczyć może ich debiutancki album „The
Wizards Spell”.Zespół nie był mi znany wcześniej, a na
ich album trafiłem przypadkiem i moją uwagę przyciągnęła
znakomita, mroczna okładka, która nasuwa na myśl okładki
Venom czy Mercyful Fate. Prosty styl wykonania dodaje jej tylko
uroku. Ale na okładce w tym przypadku zachwyty się nie kończą.
Gdy się odpala płytę to od razu wytwarza się odpowiedni mroczny,
wręcz taki okultystyczny klimat, który odzwierciedla to co
widzimy na okładce. Instrumentalny „Black Magic”
nam wiele nie mówi, z tym że zespół stara się nam
przybliżyć heavy metal lat 80. Szybszy „Rite of The Wizard”
uświadamia nas, że nie jest to żaden nowoczesny black metal, a
jedynie taki prezentowany przez Venom. Nie ma tutaj jakiejś
brutalności czy też zdzierania gardła przez wokalistę, co zresztą
bardzo mnie ucieszyło. Sam zespół i jego forma działania
przypomina mi obecny stan Blazon Stone czy Running Wild, gdzie
mózgiem operacji jest właściwie jeden człowiek. Tutaj jest
niemal to samo. Wszystko kręci się wokół Jona, który
pełni rolę basisty, gitarzysty i wokalisty. Radzi sobie w tych
aspektach nadzwyczaj dobrze. Wokalnie słychać jego inspirację
Kingiem Diamondem z ery Mercyful Fate. Jon jest też znakomitym
gitarzystą co potwierdza instrumentalny „Voodoo Curse”,
który jest przesiąknięty NWOBHM. Troszkę Iron Maiden z
pierwszych dwóch płyt słychać w energicznym „Thunder”.
Choć tutaj utwór nabiera szybkości i energii niczym jak w
kompozycji utrzymanej w stylizacji speed/thrash metalowej. Podobne
skojarzenia można mieć słuchając rytmicznego „Death
Milittia”. Dopiero powiew mroczniejszego black metalu można
uświadczyć przy stonowanym „Night Of Mayhem”. Na
początku wspomniałem o doom metalem i ten się dopiero bardziej
ujawnia w ponurym „Possesed”.
Płyta może się
podobać, bo nie często słyszy się taką kombinację gatunków.
W dodatku „ Wizards Spell brzmi bardzo naturalistycznie. Jeśli
ktoś chciał nam przybliżyć black metal z elementami speed metalu
w stylu Venom to ta sztuka mu się udało. Płyta warta
przesłuchania, ale czy może konkurować z czołówką? Raczej
nie.
Ocena: 6/10
Przecież na tej płycie sa kradzione riffy miedzy innymi z iron maiden a tu 6 /10.
OdpowiedzUsuńGardze takimi płytami robione sa przez pozerow ktorzy jedynie co potrafia to bezczelnie kopiować dodać do tego wokal ktory został nagrywany w kiblu.