Pamięta
ktoś francuski band o nazwie Deafening Silence, który dał
się poznać jako mało oryginalna kapela grająca na zwór
Gamma Ray czy Helloween? Pamiętam ich całkiem udany debiut „Edge
Of Life”, ale nie sądziłem że jeszcze o nich coś usłyszę. A
jednak w tym roku zespół wydał całkiem po cichu swój
trzeci krążek zatytułowany „Scapegoat Of Ignorance”.
Ostatni
album tej kapeli ukazał się 7 lat temu, więc pojawiły się
wątpliwości czy zespół jeszcze wie jak grać power metal. Z
jednej strony dalej grają power metal taki powszechny i oklepany,
ale to już nie jest to samo. Jasne jest i piękna okładka, mocne i
dopieszczone brzmienie, a także kilka dobrych kompozycji, ale płyta
nie jest już tak przebojowa i solidna jak debiut. Choć trzeba
przyznać, że początek nowego albumu jest obiecujący. Mocny
otwieracz w postaci „The Call”
nasuwa na myśl nieco Gamma Ray, Helloween czy inne pokrewne zespoły
i nawet zadbano tutaj o mocny riff. Bez wątpienia jest to jeden z
ciekawszych utworów na płycie. Duet gitarzystów
Palmieri/Corsale radzi sobie jak może, czasami bardziej stawiając
na agresję i nowoczesność, tracąc na wiarygodności. „Death
squads”
pokazuje że znają się na rzeczy i potrafią grać, choć nie są
na tyle ambitni żeby zachwycić nas ciekawymi pomysłami czy
technicznymi solówkami. Co z tego, że „Under
Siege”
się ciekawie zaczyna, jak po chwili przeradza się w dość smętny
i nijaki utwór. Heavy/power metal niskich lotów ot co.
Wokalista Nicolas ma predyspozycje do bycia dobrym wokalistą co
pokazuje w mocniejszym „Of Iron And Fire”,
ale też w pełni tego nie wykorzystuje. Brzmi to tak jakby się
oszczędzał. Wszelkie niedoskonałości zostają wyeksponowane w
„The Last stand”.
No żeby nagrać ciekawy długi i rozbudowany utwór co trwa 13
minut to trzeba się wykazać pomysłowością i determinacją. Tutaj
tego nie słychać i mamy za to papkę, która najzwyczajniej w
świecie nudzi. Dużo na tej płycie wypełniaczy i stonowanych
utworów jak choćby „Epitaph”
i jak dla mnie mogłoby ich w ogóle nie być. Do dobrych
kawałków można zaliczyć „Soldier Of
fortune”
który przypomina dokonania Primal Fear.
Niestety,
ale nie jest to udany powrót tej francuskiej formacji.
Zabrakło wizji na ten album, a przede wszystkim słychać jakby
album został nagrany na szybko, dla przypomnienia się tylko fanom
że jest taki zespół. Ostateczny efekt jest niestety
niezadowalający. Czy stać ten zespół na coś
lepszego?Wątpię.
Ocena:
3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz