Hard rock dla wielu fanów
to przede wszystkim Ac/Dc i nic dziwnego skoro ten zespół
jest znany i ma swój charakterystyczny styl. Jest to ten
rodzaj muzyki, który zawsze jest miło posłuchać i nigdy się
nie nudzi. Niestety problem jest taki, że Ac/Dc powoli się wybiera
na emeryturę i cała nadzieja w młodych zespołach. Ostatnio można
odnotować wzrost formacji grających jak Ac/Dc. Sin City, The
Treatment czy Airbourne to pierwsze lepsze kapele. Do tego grona
trzeba doliczyć zupełnie świeżutki Blackbird. I kto by pomyślał
że niemiecka scena też wydeleguje swojego kandydata. W tym roku
wydali swój debiutancki album zatytułowany „Of Hereos and
Enemies”, który jest idealnym zagrożeniem dla pozycji
Airbourne.
Stycznych z australijską
formacji jest pełno. Obie stawiają na energiczny i dynamiczny hard
rock z domieszką rock'n rolla, w dodatku wokalista i gitarzysta
Angus Dersim śpiewa identycznie jak Joel o Keeffe z Airbourne, no i
fakt, że te dwie kapele starają się kontynuować to co wypracował
na przestrzeni lat Ac/Dc. Nie ma w tym może za grosz oryginalności,
ale na takie granie zawsze jest ochota, zwłaszcza że grupa braci
Young nie nagrywa nowych utworów. Airbourne to silna kapela, a
wynika to z tego że grają z pazurem,w werwą i nie mają problemów
z stworzeniem hitów, z których słynął też Ac/Dc. I
to była największa zagadka w przypadku niemieckiej formacji
Blackbird. O ile jest wielkim fanem niemieckiej sceny to jednak
miałem pewne obawy odnośnie tego jak ta kapela odnajdzie się w
takim graniu. A jednak nie potrzebnie bo Blackbird to grupa 4
uzdolnionych, młodych muzyków którzy wiedzą jak
zadowolić słuchacza. Wszystko w Blackbird kręci się wokół
Angusa, który dba o agresywny wydźwięk hard rocka za sprawą
swojego wokalu i mocnych riffów. Nie ma tutaj komercji czy nie
potrzebnych złagodzeń, brzmi to mocno i soczyście. Dobrze
dopasowane brzmienie czyni debiutancki album niemieckiej formacji
idealnym kąskiem dla fanów Ac/Dc. Podoba mi się bardziej
stonowany i taki osadzony w okresie „Back in Black” utwór
zatytułowany „Deuce”. Ostatnie dwie płyty Ac/Dc
słychać w „Don't Fool me” i w mroczniejszym
„Devils Souls”. Choć początek płyty jest
identyczny jak w przypadku Airbourne. Zaczyna się dynamicznie, z
mocnym kopem i „Fire your Guns” to znakomity
otwieracz który przypomina wczesne lata Ac/Dc. Ciekawą linią
melodyjną udało się uzyskać w „Hero” i może
kiedyś uda się Blackbird nieco odświeżyć formułę Ac/Dc? Jest
cień nadziei, że nie popadną w totalne kopiowanie. O przebój
na tej płycie też nie jest ciężko, co już potwierdza zespół
choćby w tytułowym „Of Heroes and Eniemes”.
Dzięki takim kapelom i takim albumom jak „Of heroes and enemies”
muzyka Ac/Dc nigdy nie umrze i będzie zawsze się o niej rozmawiać
i na nowo przeżywać. Niemiecka formacja pokazała, że w tym kraju
jest wiedza nie tylko na temat jak grać z wysokiej półki
heavy/power meta/thrash metal, ale też hard rock. Airbourne może
czuć się zagrożone.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz