Szwajcarski
Crystall Ball przeżywa obecnie drugą młodość. Muzycznie
przypominają nieco Gotthard, Krokus, czy Edguy. W 2013 roku
powrócili po 6 letniej przerwie i był to udany powrót.
Dobra passa trwa, bo najnowsze dzieło w postaci „Liferider”
umacnia zespół i potwierdza, że przeżywa właśnie swoją
drugą młodość. Nowe nabytki zespołu tj basista Cris Stone i
wokalista Steven Mageney dali zespołowi energii i nieco świeżości.
Dalej trzymają się ram hard rocka i power metalu. W takim klimacie
jest utrzymany nowy album. Podobnie tak jak inne wydawnictwa tej
doświadczonej formacji tak i ten wyróżnia się
przebojowością i pozytywną energią, Z albumu kipi energia i
powiew świeżości. Zespół postawił na proste, ale
skuteczne pomysły, które łatwo wpadają w ucho. Dzięki temu
album jest łatwy w odbiorze i można go zapuścić w ramach relaksu,
jak i jako umilacz w podróży. Może okładka bardziej nasuwa
nam wydawnictwo rockowe, to jednak nie ma się tym co kierować, bo
nie brakuje heavy jak i power metalu. Mieszanka jest wybuchowa i już
daj nam popalić w chwytliwym „Mayday”.
Dobrze dopasowano tutaj melodie i wstawki klawiszy, czyniąc ten
kawałek rasowym hitem. Jeden z ciekawszych tegorocznych przebojów
w kategorii ciężkiego brzmienia. „Eye to Eye”
to właśnie utwór o podłożu power metalowym skierowanym do
fanów Gamma Ray czy Battle Beast. Tutaj swoją rolę dobrze
odegrała Noora z Battle Beast. Wyszedł z tego energiczny i dość
agresywny kawałek a to musi się spodobać fanom gatunku. Warto
zaznaczyć, że nad produkcją czuwał Stefan Kaufmann i te wpływy
UDO dają się we znaki w „Paradise”.
Zespół nie boi się grać nowocześnie, z polotem i z
pomysłem co pokazuje żywiołowy „Balls of
Steel”.
Słucha się tego naprawdę przyjemnie i brakuje takich właśnie
rytmów, które brzmią z jednej strony klasycznie, a z
drugiej mają nutkę nowoczesności. Gitarzyści tj Flu i Leach też
przy każdej możliwej okazji dają czadu i nie oszczędzają się.
Sporo ciekawych i atrakcyjnych solówek jak na album utrzymany
w takiej formule. Marszowy, nieco bardziej epicki „Hold
Your flag”
to w sumie coś dla fanów Manowar, Accept czy właśnie UDO.
Brakuje tutaj w sumie głosu Udo Dirkschneidera. Choć pan Mageney
daje radę sobie w takich klimatach. „Take it
All”
to też klasyczny heavy metal przesiąknięty starym dobry UDO. Nieco
toporny i mroczniejszy riff to tylko podkreśla. Stefan Kaufmann
gościnnie wystąpił w balladzie „Bleeding”
i choć nie jest jakaś genialna to zapada w pamięci. Heavy/power
metal pełną gębą mamy w żywszym w „Liferider”.
Ten utwór oddaje najlepiej to jak brzmi nowe dzieło Crystal
Ball. Z pewnością nie można pominąć tego krążka, zwłaszcza
jak się lubi Udo, Edguy, czy Battle Beast. Energia, prosta chwytliwa
melodia, ostry riff to chwyty jakie stosuje zespół na tej
płycie. Efektem tego jest naprawdę bardzo dobry album, który
pokazuje że Crystall Ball jest w formie. Polecam.
Ocena:
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz