W roku 2014 niezwykle
miłym zaskoczeniem i największym moim odkryciem muzycznym był The
Vitange Caravan. Młoda formacja pochodząca z Islandii, która
ma na celu namieszać na rynku muzycznym. Z pewnością im się to
udało. Debiutancki album to było coś wyjątkowego i świeżego na
rynku muzycznym. Fani stoner rocka, hard rocka i psychodelicznego
rocka piali z zachwytu i nic dziwnego, bo w końcu zespół
stworzył intrygujący styl. Mimo że jest w tym progresja, nutka
finezji i psychodelii to jednak musiało to się spodobać ze względu
na pomysłowość, wykonanie i nawiązanie do klasyków z lat
70. Któż z nas nie lubi starych płyt Deep Purple, Whitesnake
czy Black Sabbath. Ta młoda formacja zabrała nas w niezapomnianą
wycieczkę po takich właśnie rejonach muzycznych. Debiut to
właściwie płyta idealna i oczekiwania względem nowego wydawnictwa
były spore. Bycie członkiem rodzinny wytwórni Nuclear Blast
też zobowiązuje do czegoś. Tak w efekcie dostaliśmy w tym roku
„Arrival”. Udana kontynuacja tego co zespół zaprezentował
na debiucie i właściwie można mówić o swoistym klonie,
który nie wiele się różni od swojego pierwowzoru.
Wystarczy spojrzeć na okładkę frontową utrzymaną w
stonerowym/doom metalowym klimacie, czy na przybrudzone brzmienie,
które ma podkreślić hołd dla lat 70. Co ciekawe pod
względem muzycznym też można odnieść wrażenie, że słuchamy
dokładnie to co rok temu. Progresywne kawałki, pełne melodyjności,
ciekawych przejść i wyrafinowania. Może jest tu jakiś schemat i
jest to przewidywalne. Jednak ciężko sobie tutaj wyobrazić coś
innego niż granie w stylu Deep Purple czy Led Zeppelin. Oskar Logi
to motor napędowy tego zespołu i swój talent już prezentuje
w znakomitym otwieraczu „Last day of light”.
Psychodeliczny, specyficzny wokal to jest coś co go wyróżnia
na tle innych wokalistów z tych kręgów. Sam utwór
to znakomity hołd dla Led Zeppelin czy twórczości
Blackmore'a. Logi pokazuje, że jest przede wszystkim uzdolnionym
gitarzystą. „Monolith” nieco bardziej energiczny i
bardziej treściwy w swojej formie. Kto lubi szybsze granie i riff
rodem ze starych płyt Black Sabbath czy Deep purple ten powinien
posłuchać przebojowego „Babylon”.
Niesamowity klimat udało się wykreować w posępnym „Eclipsed”,
który ma coś z Black Sabbath i to cieszy bo brzmi bardzo
klasycznie. Sam utwór bardziej dla fanów
spokojniejszego grania. Doom metal z elementami hard rocka świetnie
wybrzmiewa w pomysłowym „Crazy Horses”,
który również jest jednym z ciekawszych utworów
na płycie. Równie podobny ładunek energii zawiera nieco
bluesowy „Sandwalker”.
Do szybszych utworów zalicza się też w sumie klimatyczny
„Carousel”.
Jest jeszcze rozbudowany i progresywny „Winter
Queen”,
który pokazuje dlaczego ten zespół odniósł
taki sukces. Całość zamyka lekki i przyjemny „Five
months”,
który oddaje to co piękne w rocku z lat 70. Płyta brzmi jak
prawdziwy klasyk nie tylko ze względu na brzmienie, ale właśnie za
sprawą świetnego materiału. Jest przebojowo i klimatycznie, a
płyta potrafi zaskoczyć. Miło jest znowu się wybrać do czasów
kiedy swoje pierwsze kroki stawiały Deep Purple czy Led Zeppelin.
Znów The Vintage Caravan dał czadu i pozamiatał scenę hard
rockową. Brawo.
Ocena:
9.5/10
Świetna płytka...dzięki! :P
OdpowiedzUsuńDebiut też mega:D z podobnych klimatów Demons Eye i Wolfmother polecam:D Ty coś z klimatów Rainbow czy Deep Purple słyszałeś ? Jest jeszcze coś wartego uwagi?
OdpowiedzUsuń