niedziela, 15 października 2023
FORTRESS UNDER SIEGE - Envy (2023)
Nie można lekceważyć potęgi greckiej sceny metalowej. Ta scena wciąż mnie zaskakuje i dostarcza niezapomnianych przeżyć. Kto szuka czegoś świeżego, pomysłowego i z górnej półki ten śmiało może przejrzeć tamtejszą scenę, bo kryje sporo perełek. Jednym z najważniejszych greckich zespołów w kategorii heavy/power metalu jest bez wątpienia Fortress Under Siege. Zespół działa od 1994 r i dorobił się 4 albumów studyjnych, a ten najnowszy zatytułowany "Envy" ukazał się 13 października nakładem Rock of Angels Records. To jedna z tych płyt, po które można sięgnąć w ciemno.
Tak faktycznie jest. Greckie zespoły potrafi dopieścić album pod względem brzmienia i emocjonalnych przeżyć. Ta muzyka ma przemawiać do nas i tkwić w nas przez kolejne dni. To nie tylko dawka chwytliwych melodii i rasowych riffów. Tutaj jest jednak coś więcej. Fortress under siege bawi się konwencją i nie trzyma się kurczowo heavy/power metalu. Potrafi oddalić się w rejony progresywne czy rockowe. Najlepsze jest to, ze nie traci na tym jakość i moc albumu. Cały czas trzymają wysoki poziom, który imponuje. Jest świeżość i pomysłowość, a to też jest bardzo ważne. Band gra swoje i nie chce kopiować na siłę kogoś. Kolejny plus, bo przecież nie potrzebujemy kolejnego klona znanej kapeli. Ten zespół sieje spustoszenie na pewno za sprawą utalentowanego wokalisty jakim jest Tasos Lazaris. Czaruje swoim głosem, buduje napięcie i dodaje odpowiedniego nastroju. Jest momentami mrocznie, a momentami nieco romantycznie. Robi to wrażenie. Klawiszowiec Georgios Georgiou nadaje całości melodyjności i progresywnego pazura. No i jeszcze na pochwałę zasługuje duet gitarzystów, którzy nie przynudzają, a wręcz przeciwnie. Ich gra przykuwa uwagę i nie raz przyprawia o dreszczyk emocji.
10 kawałków i 45 minut to jest zawartość płyty. Nie cyfry przemawiają, lecz sama muzyka. Otwieracz "Bring out your dead" to utwór zadziorny, troszkę bardziej heavy metalowy, z nutką progresywności. Band stara się brzmieć nowocześnie i świeżo. Ta sztuka im wychodzi. Pomysłowy riff w "Ride The Thunder" zasługuje na uznanie. Band nieco zwalnia tempo, ale właśnie w takich nastrojowych kawałkach wypada najlepiej. Prawdziwa perełka. Power metal na pewno usłyszymy w bardziej energicznym "Distant Voices". Jest melodyjnie, z przytupem i nieco romantycznym klimatem. Cudo! Lekki hard rockowy pazur uświadczymy w przebojowym "Look at You". Urocza jest progresywność w "Disobey". Band postawił na nowoczesny wydźwięk i mroczny feeling i to zdało egzamin. Kolejny hicior na płycie to "Envy", który w pełni oddaje charakter zespołu. Tasos swoim głosem przypomina momentami Dickinsona i to żadna ujma. Piękne wybrzmiewa też nastrojowy "Deceptor" i ta huśtawka nastrojów jest mocnym atutem. Band zaskakuje i nie trzyma się jednego motywu. Na koniec killer w postaci "burning fleches" i osobiście dodałbym więcej może takich mocniejszych dźwięków do płyty.
45 minut pięknych dźwięków, pięknej muzyki z pogranicza progresywnego heavy metalu i power metalu. Duża dawka romantycznego feelingu i mrocznego klimatu, a wszystko skupione wokół pomysłowych riffów i motywów. Dużo dobrego się dzieje, a Fortress Under Siege znów pokazał klasę. To trzeba znać!
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
F.U.S. jak na Greków przystało potrafią zachwycić klimatem swoich kompozycji, a że utwory są znakomicie zagrane i zaśpiewane to można się tylko rozkoszować tym graniem. Jakieś słabsze momenty ? Ja ich nie znalazłem.
OdpowiedzUsuń