poniedziałek, 8 sierpnia 2011

CRYSTAL VIPER - Metal Nation (2009)

Polska to kraj ubogi w talenty, nigdy nie przodowaliśmy w sporcie, filmach, a zwłaszcza w muzyce,głownie mam na myśli gatunek Heavy Metal ,bo jak można zauważyć, było/jest parę kapel, które mają niezły dorobek,ale jakoś nie porwały mnie. Największa nadzieją naszego rodzimego kraju są młode bandy takie jak WitchKing, Monstrum,Made of HaTE czy też właśnie Crystal Viper . Debiutancki album tego zespoły jest naprawdę powalający i do dziś uważam go za jedno z największych osiągnięć jeśli chodzi o polski kraj, ale wiadomość o nadejściu kolejnego albumu przyprawiła mnie o nieziemską radość, bo to prawie jakbym miał usłyszeć GR. Wiedziałem, że zespół nie da się wygryźć i że może powalczyć o kolejnych fanów, bo mają w sobie to coś .A liderka Marta Gabriel nie pozwali na wpadkę. Ogólnie podziwiam babkę za jej niezwykły głos jak i talent do tworzenia całkiem przyjemnych dla ucha utworów. Po za tym dodatkowo wiadomość o gościach takich jak:Lars z Stormwarrior,czy Frank Knight z X Wild napawała mnie optymizmem. Tak więc nowy album zatytułowany „Metal Nation” zapowiadał pogrom i zniszczenie. Tematyka na albumie inspirowana była a to filmami typu Koszmar z ulicy wiązów, czy tez o zombi, a także o gladiatorach, ale są także teksty typowe o walkach i innych tego typu opowieściach. Ale czy album podołał oczekiwaniom fanów, o to jest pytanie?

Moim na pewno, bo tak naprawę nie liczyłem, że taki krążek przyrządzą, że tak dopracują pod każdym względem. Sama produkcja albumu jest, to jak instrumenty brzmią,a zwłaszcza wokal, to na myśli ma się od razu precyzję Niemiecką. Kompozycje to kolejny powód dla którego można śmiało sięgać po ten album, bo są bardzo dobre i właśnie takim uważam ten album,niesamowite oddanie zespołu do pasji jakim jest muzyka, jest słyszalna przez cały album, co z tego że brzmi mniej surowiej, a bardziej na miarę współczesne czasy, co z tego że słychać w tym wpływy Running Wild czy Manowar, właśnie dzięki temu albumowi zespół bez wątpienia się wybił i zdobył międzynarodową sławę. W zespole zaszła zmiana personalna, gdzie odszedł Guras, a w jego miejsce przyszedł Gajdek z Witchking.


Cały album otwiera znakomite intro- Breaking the Curse- zajebista melodyjka,bardzo spokojnie otwiera album,a tylko po to, żeby nas rozgrzać przed niezwykłą dawką Heavy metalu. Pierwsze skojarzenia z intrami Running Wild są jak najbardziej na miejscu, takie miłe dla ucha i coś w klimatach niemieckiej legendy heavy/speed metalu. Potem spokojna melodia przeradza się w oparty o nią partię gitarową,a właściwie riff bazujący na tej melodii i z mocnym uderzeniem zaczyna się tytułowy „Metal Nation” niesamowity kunszt i arcydzieło, z takim kawałkiem to można startować do wielkich bandów. Utwór od razu mnie zachwycił niesamowitą aranżacją i perfekcyjnym głosem Marty. Słychać tutaj sporo tradycyjni, słychać sporo też inspiracji zespołu, ale czy to jest akurat ważne? Ważne że kawałek łatwo wpada w ucho i nie upuszcza nas już aż do końca albumu. Oprócz riffu, chciałbym też podkreślić niezłą chemię jaka panuje między dwoma gitarzystami, a mianowicie Woryną i Gajdzikiem. Nie tylko sekcja rytmiczna czy riff zachwycają swoją melodyjnością czy też przebojowością, również refren taki nieco klasyczny do bólu ma też cechy przeboju. Nic tutaj nie brzmi sztucznie, a słyszalne inspirację, tylko ułatwiają odsłuch. Co też od razu jest słyszalne,że zespół gra ostrzej i wg mnie nieco ciężej niż na „Curse of Crystal Viper”
I żeby nas nie rozklejać i dumać nad poprzednim kawałkiem ,od razu zespół serwuje nam kolejny zacny kawałek- 'Bringer of the Light” . Tutaj też można mówić o inspiracjach na latach 80 i słychać tutaj dużo Warlocku,a w niektórych momentach i wokal Marty zachodzi pod Doro zwłaszcza w refrenie. Sam kawałek posłużył do promocji i trzeba przyznać że oddaje on idealnie zawartość albumu. Jest to nieco szybszy kawałek, z ciekawą linią melodii. Co ciekawe nawet solówki wyszły w tym utworze całkiem przyjemnie, a to nie zawsze się udaję. Nie ma kombinowania, jest czysty heavy metal. Album na swój sposób jest zróżnicowany, bo Crystal Viper bawi się tempami, różnymi motywami oraz skocznym rytmem tak jak w „1428” i tutaj gdzieś słychać owe granie z poprzedniego albumu. Też nie ma jakiś galopad, jakiś technicznych zagrywek, czy też kombinowania, znów jest bardzo prosto i znów jest przebojowo, a to jest zaleta tego albumu. Refren to też nieodzowny element na tym albumie, bo każdy z nich jest chwytliwy, każdy łatwo w pada w ucho i co ważne nie wylatuje drugim uchem. Nic innego nie usłyszymy w
The Anvil of Hate, który dalej prezentuje granie sprzed kilku minut, a więc szybko, melodyjnie i do przodu. Tutaj momentami razi kiepski angielski naszej rodzimej śpiewaczki,ale cóż nie wszystko nie można mieć. Kawałek ma dobrą rytmikę i melodie, ale refren jakoś nigdy mnie nie zachwycał tak samo jako te poprzednie. Zombie Lust (Flesh Eaters)- kolejny killer ,zaczyna się coś w stylu „Warrior” Helloween i trzeba przyznać jest tak samo dynamiczny jak wspomniany kawałek wyżej. Mamy typowe dla zespołu zmiany temp, energiczną i melodyjną grę gitarzystów, co tu dużo pisać, kolejny bardzo mocny punkt na albumie. Jak to heavy metalowe bandy zawsze lubią wrzucić balladkę,żeby urozmaić album. Tak tym razem udany zabieg wrzucając jedną z najlepszych ballad jakie słyszałem w roku 2009 „Her Crimson Tears”, cóż za wspaniała rzecz, przepiękna od samego początku. Oczywiście wolne tempo, piękny główny motyw i odpowiedni klimat, a to wszystko się przedłożyło na to że ta prawie 6 minutowa ballada nie nudzi. Pomimo że album jest wyrównany to jednak nieco lepiej wypada w moim mniemaniu od poprzednich taki 'Legions of Truth”, który zaliczam do jednych z tych najlepszych na płycie. Jakoś tutaj wszystko jest bardziej koncertowe, bardziej energiczne. Jedyna uwaga to jedynie forma Larsa ze Stormwawarrior, i tutaj niesamowita przewaga wokalna Marty nad Niemcem. Nie wiem czemu, ale ten refren jakoś najbardziej do mnie przemówił poza tytułowym czy Bringer of Light, taki bardzo chwytliwy i znów nieco oklepany, ale brzmi to co najmniej bardzo dobrze. Nie zabrakło tez na albumie też bardziej rozbudowanego kawałka, nieco w stylu Manowar, ale za to efekt końcowy powalający.”Gladiator, Die by the Blade” jest dowodem ze zespół potrafi nagrywać dłuższe utwory i do tego bardzo udane. Kolejny zacny kawałek pretendujący do miana arcydzieła. Album zamyka Agents of Steel (Agent Steel cover) wg mnie lepszy od oryginału,ale to tylko moje zdanie i nikt nie musi się z nim liczyć

Tym razem krótkie podsumowanie: Jedna z lepszych płyt, jednego z najlepszych zespołów polskich ostatnich lat. Metal nation jest dowodem, że można grać melodyjny heavy metal do tego do bólu klasyczny i prosty. Zespół nie wstydzi się swoich inspiracji, bo i po co? Krążek jest wyrównany i bardzo melodyjny, aczkolwiek mało oryginalny, mało w tym tożsamości zespołu. Takie granie pod fanów metalu z lat 80. Jedni będą zachwyceni, a inni nie. Jednak z jednym obie strony muszą się zgodzić, pojawił się w końcu zespół grający heavy metal którego nie musimy się wstydzić za granicą, a zespół na dzień dzisiejszy radzi sobie bardzo dobrze. Obok debiutu jest to kolejny bardzo dobry album tego zespołu, aczkolwiek jak wiemy, na kolejnym albumie zespół zaliczył spadek formy, zobaczymy na jak długo. W roku 2009 nie było zbyt wiele płyt z takim graniem, ale jeśli miałbym coś zaoferować to poleciłbym Last Empire gdzie też zespół odnosi się do lat 80, ale robi to genialnie, czego nie mogę do końca powiedzieć o CV. Nota: 8/10.

7 komentarzy:

  1. Robiłem sobie wielkie nadzieje zabierając się za ten zespół ale jest dla mnie wybitnie niestrawny. Ale tak to jest jak się promuje własną żonę. Ich dwa najlepsze kawałki to covery wspomnianego wyżej Agent Steel i Running Wild.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm ten album akurat mi się podoba, jest równy ma kilka zapadających utworów, no i podoba mi się wokal Marty, Legends już o wiele słabszy i ciekawi mnie czy oni coś zmienią w swoim stylu. I tak mają dar do robienia coverów:D

      Usuń
  2. Może niech zostaną jakimś coverbandem... Running Agent Judas albo coś w tym stylu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, oj wtedy nie byli tak znani za granicą:P A tak w ogóle niezbyt specjalnie przyglądam się wyczynom polskich zespołów, to jest jeden z nie wielu wyjątków:P Ostatnio mocnym uderzeniem był CETI:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A co jest złego w promowaniu własnej żony jeśli jest ona doskonałą metalową wokalistką ?? Ja tam nic złego w tym nie widzę i cieszę się, że Bart ma tak dużą siłę przebicia, że mógł wypchnąć polski zespół poza granice kraju (co się nie udaje zbyt często). Muzycznie im niczego nie brakuje tak więc tylko się cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzycznie są dobrzy i wykorzystują swój potencjał. Ogólnie solidny zespół, z bardzo wyrazistą wokalistką. Ciekawe czy będa wstanie nagrywać przeboje na dłuższy okres działalności. Metal Nation to mój ulubiony album i chętnie posłuchałbym kolejnego równie energicznego albumu. Nowy też jest mocny, ale tam już nieco mroczniej, nieco ciężej.

      Usuń
    2. Ja im kibicuję bardzo mocno właśnie od Metal Nation :) Ostatnio w Krakowie mogłem ich podziwiać na żywo i powiem, że jeśli ktoś ma co do zespołu jakieś obiekcje to powinien zobaczyć ich koncert. Naprawdę wielka żywiołowość i spontaniczność a jednocześnie potężna, precyzyjna maszyna do łamania karków :)

      Usuń