Czasami mam wrażenie, że niektóry albumy są cenione i faworyzowane ze względu na jeden wielki i genialny kawałek z owego krążka. Takich płyt by się trochę znalazło, a na pewno do nich zaliczę niemieckiego weterana heavy metalu Udo Dirkschneidera i jego zespół UDO. Weźmy takie wydawnictwo jak „Holy” z 1999 roku. Płyta jest dobra to nie podlega dyskusji, bo były frontman nie schodzi poniżej pewnego wypracowanego poziomu. Z tym albumem wiążą się pewne znaczące zmiany personalne. Po raz pierwszy pojawił się tutaj nowy gitarzysta, a mianowicie Igor Gianoli, który sprawuje tą funkcję po dzień dzisiejszy. Oprócz wyżej wspomnianej zmianie pojawił się także nowy perkusista, a mianowicie Lorenzo Milano. Jest też sporo stałych punktów programu jak choćby tejemnicza okładka Marschalla ( ostatnia klimatyczna okładka UDO), a także produkcja Stefana Kaufmanna. Muzycznie mamy w dalszym ciągu granie pod ACCEPT i to zrozumiałe, bo ktoś musiał w owym czasie wypełnić lukę po rozpadzie ACCEPT. A kto jak nie zespół byłego wokalisty ACCEPT? Wspomniałem, że album zdobył sławę dzięki jednemu z najlepszych utworów jakie UDO stworzył. Mowa w tym przypadku o tytułowym „Holy”, który jest grany na każdym koncercie zespołu. Jest w nim nutka tajemniczości, jest też hymnowy wręcz refren, który jest znakiem rozpoznawczym tego utworu. Co przesądziło o tym, że kawałek tak zachwycił słuchaczy? Bez wątpienia jego przebojowość, a także duża dawka starego, dobrego ACCEPT. A to słychać w partiach gitarowych duetu Kaufmann/ Gianola. Jest to wolne tempo i te charakterystyczne melodie dla ACCEPT. Dalej podtrzymuję tezę, że ów utwór przyczynił się do zamierzonego rozgłosu albumu i do tego, że do dziś zalicza się do krążków, po które najczęściej sięgają słuchacze. Utwór przyćmił pozostałe utwory to na pewno. Ale w żadnym wypadku nie można lekceważyć potencjału i energii reszty materiału. Na album trafiło sporo dynamicznych kompozycji, które cechują się szybkim riffem wzorowanym o stare albumy ACCEPT , a także bojowymi chórkami, czy też prostym, ale hymnowym refrenem. Do takich kompozycji należy zaliczyć:"Raiders of Beyond" czy też „Back off”. Jednym z moich ulubionych utworów na albumie jest „Shout it out”, w którym słychać charakterystyczne chórki, których nie powstydziłby się sam HAMMERFALL,a także jeden z najlepszych refrenów na albumie. Bardzo udanym zabiegiem okazało się wprowadzenie hard rockowego feelingu w ten heavy metalowy hymn. Muzyka UDO jest takim granie na jedno kopyto i każdy utwór jest utrzymanej w podobnej stylistyce. Wszystko, zależy tylko od tego jaki będzie riff, czy refren. Czy będzie melodyjny, czy nie będzie monotonny i czy będziemy w stanie zachwycać się melodiami? Cóż „Recall the Sin” to powtórka z rozrywki, z tym że gorzej podana. ACCEPT tutaj jest słyszalne choćbyśmy nawet tego nie chcieli, jednak nie to jest problem. Lecz nie atrakcyjny refren, czy też riff. Uważam, że można było to zrobić lepiej. Z podobnej gliny ulepiony jest "Friends Will Be Friends" i "Thunder in the Tower" . Ot co typowe średniej klasy kawałki, które co najwyżej mogą być dobre, jednak nigdy nic więcej ponadto. Jakoś nie pasuje do całego albumu taki "State Run Operation". Choćby z tego względu, że jest bardziej hard rockowy i brzmi niczym zaginiony track „Faceless World”. Jednak przewrotnie, jest to jeden z najlepszych utworów na albumie. "Danger" to również bardzo udana kompozycja, bo jest tutaj chwytliwy refren, który mógłby zdobić jakąś kompozycję ACCEPT, jednak to nie on gra tutaj pierwsze skrzypce lecz partie gitarowe. Również w podobnej stylistyce utrzymany jest "Ride the Storm". Wolne, bardziej stonowane tempo, ACCEPTOWE chórki, refren, czy też melodie. Jednak trzeba ze szczerym sercem przyznać, że to już nie ta sama liga. Często spotykam się z opinią, że „Trainride in Russia” czy też „Devil's Rendezvous” to styl jaki nigdy nie prezentował Udo. Czy aby na pewno? A co z takim „Cut Me out”? To jest właśnie geneza tego radosnego i nieco komercyjnego metalu. Słychać, ze utwór nastawiony jest na zabawę i w tej kwestii jest po prostu nie do pobicia. Jeden z najlepszych kawałków na płycie,a także w historii UDO. To jest dowód na to, że niemiecki heavy metal musi być toporny, kwadratowy i do bólu wtórny.
Po dzień dzisiejszy uważam, że tytułowy „Holy” to najlepsza kompozycja z tego albumu, która wypromowała ten album i jednocześnie przyćmiła resztę utworów. To niestety jest słychać. Materiał jednak na dobrą sprawę robi wrażenie równego i co chyba najważniejsze przebojowego. Sporo tutaj atrakcyjnych dla ucha melodii, refrenów czy też solówek, takich z rodem ACCEPT. Jest kilka killerów, parę hymnów metalowych, a także parę nowych świeżych pomysłów jak choćby „Cut me out”. Wada? Pewnie taka jaka od zawsze. Wtórność i granie w kółko tego samego. Cóż dla jednych to wada, dla jednych raj na ziemie. Jedno trzeba przyznać, UDO poradził sobie z bycia alternatywną wersją ACCEPT. Jeden z najlepszych albumów jakie nagrała ekipa udo Dirkschneidera. Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz