W latach 90 pewna kapela
amerykańska wydała dwa albumy z kręgu power/thrash metal i potem
się rozpadła i choć nie działa zbyt długo, choć trzymała
wysoki poziom, to nie należało do grona znanych i w sumie dalej
mało kto słyszał o tej kapeli. O jakim zespole mowa? Dlaczego
warto nadrobić zaległości, jeśli się ich nie zna?
Mowa o amerykańskim
MYSTIK, który został założony w 1988 r i zespół
dorobił się dwóch albumów, z czego pierwszym
zniszczeniem muzycznym był debiutancki album z 1992 r czyli „The
Plot Slickens”. To właśnie na tym albumie zespół
ukształtował swój styl,który można określić jako
miks power i thrash metalu, a który opiera się na wokalu
Patricka Hughesa, który stylem śpiewania, techniką, czy
manierą przypomina wokal Belladony z ANTHRAX, a także na szybkich,
ostrych, energicznych i bez kompromisowych partiach gitarowych Roya
Gorstenberga, który na debiutanckim albumie nie żałuje
dynamicznych, zadziornych motywów, riffów i
atrakcyjnych melodii, które sprawiają że krążka słucha
się z wielkim zafascynowaniem, a przy tym nieźle się bawiąc. No
jak tu nie kiwać głowa, nie ruszać nogą, kiedy każdy utwór
kipi energią, kiedy każdy utwór to prawdziwa petarda?
Niby debiutancki album, a
jednak nie daje po sobie tego poznać, co widać po znakomitej
okładce, która potrafi zauroczyć potencjalnego nabywcę, co
słychać po dobrym, takim thrash metalowym brzmieniu. Również
kompozycje są zagrane wysokim poziomie, z przemyślaną aranżacja i
właściwie każdy utwór dostarcza sporo emocji. Czy to
rozpędzony „Reflection Of Dying”, czy rytmiczny „Psychosis”
wypadają znakomicie, choć może brakować nieco przebojowości.
Melodyjność i lekkie urozmaicenie, zwolnienie dają o sobie znać w
„Commandment”. Poza rasowymi petardami mamy tez nieco dłuższe
kompozycje jak „The Plot Sickens” czy „Method To Madness”
które pokazują, że zespół nie ma większych
problemów z stworzeniem rozbudowanej kompozycji, gdzie można
posłuchać też w większej ilości popisów muzyków,
co należy uznać za plus. Nie ma tutaj wypełniaczy i każdy utwór
potrafi zauroczyć swoją dynamiką, agresją, melodyjnością.
Na próżno szukać
jakiś większych wad, bo takowych nie ma. Można by wytknąć nieco
oklepaną formułę, czy barak przebojowości w znacznie większej
ilości, jednak te problemy są niczym w porównaniu z
umiejętnościami muzyków, z materiałem, który
sprawia, że album jest bardzo energiczny i godny uwagi. Mimo,
upłynęło kilkanaście lat od premiery wydawnictwa, choć zespół
nie zdobył sławy i się rozpadł, to jednak zasługuje na uwagę,
bo takie płyty z taką muzyką, na takim poziomie to prawdziwy
skarb.
Ocena: 8.5/10
Kocham Cię:* płyty nie znam więc nie oceniam:* "Ale za Tobą szaleję:*
OdpowiedzUsuń