Na co fani thrash metalu
powinni zwrócić uwagę w tym roku? Wyszło sporo albumów
z tej dziedziny, dużo bardziej podziemnych i mniej znanych kapel,
często debiutujących, albo mniejszej sławy i w gąszczu tylu płyt
ciężko na coś się zdecydować. Kto lub nieco agresywny,
techniczny thrash metal ten powinien zapoznać się z nowym albumem
HATCHET, kto zaś woli miks speed/thrash metal ten powinien wysłuchać
nowe wydawnictwo kolumbijskiego LEGACY. Co zaś z fani thrash metalu
agresywnego, w którym jest sporo cech death metalu? Co z
fanami takich kapel SODOM, BULLDOZER czy DESTRUCTION? Dla nich
odpowiednim albumem będzie nowy krążek niemieckiej kapeli
WITCHBURNNER, która właśnie wydała swój 7
album.
WITCHBURNER nie ma takiej
sławy i klasy co inne niemieckie tuzy jak choćby SODOM czy
DESTRUCTION i jest kapelą mniej rozpoznawalną. Jednak od roku 1992
stanowi trzon niemieckiego thrash metalu i kto lubi twórczość
przede wszystkim SODOM powinien się zainteresować tym zespołem i
świeżo ich wydanym albumem „Bloodthirsty Eye”.
Tematycznie nie ma tutaj żadnej rewolucji, bo mamy typowe śpiewanie
o przemocy, czy też złu. Rewolucji nie ma także w tym co gra sam
zespół, bo przecież to samo gra od lat choćby SODOM czy też
wiele innych niemieckich kapel thrash metalowych. Kto lubi twórczość
SODOM, kto lubi mocny, agresywny, wręcz death metalowy wokal,
dynamiczną sekcją rytmiczną, gdzie perkusja pędzi z niesamowitą
szybkością, a bas tworzy mroczną głębie, kto lubi agresje i
speed metalowe elementy w thrash metalu ten z pewnością przekona
się od razu do WITCHBURNER i ich nowego albumu, który
świetnie oddaje to co najlepsze w niemieckim thrash metalu. Ciężko
o coś świeżego, ciężko o coś oryginalnego w thrash metalu i
jeżeli mam wybierać między eksperymentami, a starą, sprawdzoną
szkołą grania, która została wyznaczona przez stare kapele
jak SODOM czy KREATOR to wolę to wtórne i sprawdzone granie,
które zrobi swoje czyli zniszczy i zostawi po sobie ślad.
Thrash metalowe albumy powinni kipić energią, być agresywne,
ciężkie i takie z pazurem, bez smęcenia, ugrzecznienia, które
dotyka wiele kapel z tego kręgu. Właśnie taki jest nowy album
WITCHBURNER. Nie znajdziecie tutaj gładkie brzmienie, które
złagadza kompozycje, melodyjny wokal, który pasowałby do
power metalu, ani też cukierkowatych melodii. Tutaj mamy stary,
dobry, nieokiełznany thrash metal z nieco surowym, przybrudzonym
brzmieniem, które nasuwa choćby debiut KREATOR „Endless
Pain”. Skojarzenia też z tym zespołem, a także SODOM nasuwają
się w przypadku wokalu Pino Heckera, który jest nowym
nabytkiem zespołu. W swojej roli wypada znakomicie i to się nazywa
prawdziwy thrash metalowy wokalista. Czysta agresja i to jest to
czego czasami brakuje na niektórych płytach. Od spraw
gitarowych mamy tutaj Seegela oraz nowego gitarzystę Micheala
Franka. Duet zgrany i dobrze współpracujący, a owocem tego
są znakomite, energiczne, drapieżne partie, który po prostu
kopią tyłek, niszczą czy co tam jeszcze chcecie. Nie ma tutaj
słodkich melodii, grzecznych motywów i spokojnego tempa, oj
nie. Jazda bez trzymanki i ta mroczna okładka w pełni oddaje to co
znajdziemy na płycie.
Co do zawartości to nie
ma niespodzianek, elementu zaskoczenia, nie ma też urozmaicenia,
przez co wdziera się czasami element rutyny i jednostajność, na
szczęście całość trwa 35 minut przez co nie nudzi to na dłuższą
metę. Dynamika i agresja też dostarczają sporo emocji, które
chronią przed zmęczeniem. „Sermon of Profanity” wyróżnia
się na tle innych utworów i duża w tym zasługa intra i
nieco dłuższej formy. Jednak styl tutaj zaprezentowany w pełni
oddaje to co usłyszymy w dalszej części. „Possesion”
czy „ Path Of The Sinner” to takie typowe pędzenie do
przodu, trzymając się z speed/thrash metalowej stylistyki. Nie
brakuje tutaj ciężaru i death metalowych patentów co słychać
choćby w takim „Spirit Of The dead”. Można na albumie
natrafić na bardziej metalowe kawałki jak choćby „Slave And
Master” czy „Never Surrender”. Reszta również
godna uwagi i wysłuchania, bo też potrafią zniszczyć.
Oryginalność czy może
jednak naturalny, agresywny thrash metal wzorowany na wczesnym
KREATOR czy SODOM z mocnym brzmieniem, death metalowym wokalem i
dynamiczną, wręcz agresywną warstwą gitarową, która jest
otoczoną mocną sekcją rytmiczną? Jeżeli przystajecie do drugiej
opcji to nowy album WITCHBURNER jest tym czego szukacie. Kolejny
thrash metalowy album, który jest godny uwagi i chwalenia na
szerszą skalę.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz